“O biznesie z duszą 3” [Wywiad]

Strona główna/Rozwój Biznesu/“O biznesie z duszą 3” [Wywiad]
  • Biznesie z duszą 3 część

Biznesie z duszą 3 część

Pobierz PDF

Rafał Przyborowski (R. P.): Do Ciebie nie można zadzwonić, nie ma podanego na stronie numeru telefonu do Piotra Michalaka. Tak naprawdę tylko niektórzy mają Twój numer telefonu. Wiem też, że bardzo cenisz swój czas, że jeśli masz jakieś umówione spotkanie to jesteś na spotkaniu. Większość przedsiębiorców (ja też popełniam ten sam błąd) cały czas odbiera pocztę, odbiera maile i to jest takie samozamykanie się w tej złotej klatce. W taki sposób, siedząc na poczcie, mogę spędzić 16 godzin w ciągu dnia. I cały czas będzie coś do roboty. Cały czas będę odpisywał klientom i klienci będą mi odpisywali. Jak Ty sobie z tym poradziłeś? Co zastosowałeś? Czy może polecisz jakąś inspirującą książkę dla Twoich czytelników…

Piotr Michalak (P. M.): Po pierwsze trzeba zauważyć, że to są kompulsywne zachowania, że praca strategiczna, twórcza, wymaga dużo wysiłku – dlatego też jest ona najcenniejsza, bo mało kto potrafi włożyć ten wysiłek. Znacznie prościej jest wejść i sprawdzić maila niż usiąść i zaprojektować strategię biznesu albo niż usiąść i rozpisać, jakie są potrzebne w firmie stanowiska. Mówimy tutaj o pracy reaktywnej i o pracy proaktywnej.

Znacznie prościej jest być reaktywnym. To wymaga mniej energii.

Natomiast, żeby być proaktywnym trzeba włożyć coś od siebie – to jest trudniejsze. Tylko praca proaktywna rozwija Twoją firmę, bo jeżeli Ty sam nie zadbasz o swoje cele (o swój interes) to nikt inny o to nie zadba, bo ludzie przychodzą do Ciebie z różnymi propozycjami i każdy z nich chce zrealizować swój cel. Większość z nich nie wie, jaki jest Twój cel, a nawet jeśli się dowie to im nie zależy na Twoim celu tylko na swoim celu.

Jeżeli tylko odbierasz maile, to cały czas realizujesz cele innych ludzi. Może się wydawać, że to się kłóci z tym, co mówię gdzie indziej (żeby zaspokajać potrzeby klientów). Właśnie nie! To jest droga, bo jesteś w stanie dopiero proaktywnie (odrzucając te kompulsywne zachowania i skupiając się na czymś, co jest twórcze) stworzyć coś większego, co jeszcze lepiej zaspokoi potrzeby klientów. Dlaczego?

Jeśli kompulsywnie reagujesz na maile to cały czas pływasz w zachciankach klientów. Klient ma zachciankę, że np. zgubił logo i chce, żebyś mu po raz 5 je wysłał. To nie jest jego realna potrzeba. Jego realna potrzeba to jest zorganizować się i uporządkować sobie te wszystkie projekty, a nie żebyś Ty mu cały czas (po raz 5-ty) to wysyłał.

Natomiast żeby zaspokoić te realne potrzeby i zbudować coś większego to właśnie trzeba włożyć taką pracę, która kosztuje trochę siły woli. To jest wydatek. Faktycznie wiele osób jest w takim amoku, w wirze pracy (ciągłe odbieranie telefonów, ciągłe odbieranie maili) – to kosztuje też dużo energii mentalnej. Ta energia też się spala i potem człowiek na koniec dnia jest wypruty.

R. P.: I nic nie zrobił…

P. M.: I nic nie wyprodukował, nic nie stworzył. Zrobił dużo: odpisał na 200 maili, ale nie stworzył czegoś większego, nie…

R. P.: Nie zrobił takiego kroku milowego, zrobił jakieś małe kroki, które de facto sprawiają, że tak naprawdę on dalej stoi w miejscu, a kiedy się stoi w miejscu to niestety nie idzie się do przodu i nie ma zmiłuj się. Jeżeli ktoś dzwoni do nas i potrzebuje naszej pomocy na już itd. to niestety musimy być na tyle asertywni, żeby powiedzieć: ok, mogę Ci pomóc, ale (powiedzmy) po godzinie 18 – wtedy kończę pracę. Ja wiem z własnego doświadczenia jak to jest, kiedy człowiek chce zacząć pracę, ale: jeszcze zrobię sobie herbatę. Często o tym mówisz w swoich szkoleniach: Zrobię sobie herbatę, usiądę, sprawdzę pocztę, sprawdzę co ciekawego jest na Youtube – może jakiś fajny filmik.

Człowiek spędza tak czasami cały dzień i później na koniec dnia myśli sobie: kurczę, no nic nie zrobiłem.

P. M.: Nie jestem też fanem tego, żeby odrzucić telefon i odrzucać maile (żeby było jasne, bo teraz jest taka moda na to, żeby w ogóle wszystko odciąć – jakby wyłupić sobie oko). Nie o to chodzi. To są narzędzia i trzeba z nich mądrze korzystać.

E-mail dla mnie to jest narzędzie do zarządzania pracownikami, do zarządzania realizacją projektów czy zleceń, bo pracownik np. projektuje stronę internetową i wysyła mi coś do oceny.

Albo dostaję zdjęcia od fotografa (które chcę kupić ) do wyboru. To jest potrzebne – do tego służy e-mail.

Czym innym jest obsługa klienta, która powinna być oddelegowana.

Zresztą zarządzanie ludźmi też może zostać oddelegowane.

Wszystko może zostać oddelegowane.

Z drugiej strony telefon (dla mnie) też jest narzędziem do nawiązywania aliansów strategicznych, do podtrzymania kontaktów z kluczowymi kontaktami i przyjaciółmi – również z przyjaciółmi w biznesie, bo wiele osób dotyka samotność w biznesie. Bardzo trudno jest się rozwinąć jeżeli jesteś sam. Dobrze jeżeli masz chociaż wsparcie rodziny. Wiele osób nie ma nawet tego i nie ma w biznesie przyjaciół. Od przyjaciół (w biznesie) najwięcej się uczymy. Dlatego też teraz na tym szkoleniu będę mówił jak nawiązywać przyjaźnie biznesowe – ale takie faktycznie dobre znajomości, które miałyby w sobie coś więcej.

Telefon służy właśnie do aliansów strategicznych, do przyjaźni, do kluczowych kontaktów i do utrzymywania relacji z pracownikami – do tego, żeby również budować te relacje i zawsze, kiedy gdzieś jadę w trasę, to prawie całą drogę jestem na słuchawce i rozmawiam z przyjaciółmi, radzę się, podtrzymuję kontakty, buduję relacje z ludźmi i to jest bardzo cenny czas.

R. P.: Ok, cały czas (podczas naszej rozmowy) przewijają się tego typu kwestie jak: skalowalność biznesu, strategia w biznesie, żeby to zaplanować, ale też wspomniałeś o przywództwie.

P. M.: Tak.

R. P.: Wiem, że dla Ciebie jest to temat bardzo ważny. Wiem też, że założyłeś niedawno fundację. Może powiesz o niej coś więcej…

P. M.: Założyłem (charytatywnie – to nie jest dobre słowo) – społecznie, dobroczynnie – fundację, z której (podkreślam) nie ujrzę nigdy złotówki, żeby była jasność, żeby ktoś nie mówił potem, że to jest moje.

Założyłem to na zasadach dobroczynności i założyłem studia Leadership MBA. W zasadzie to nie ja założyłem, ale cały zespół. Powinienem się tutaj schować. Ja tylko powołałem do życia fundację i zorganizowałem ten zespół, a de facto zespół założył studia Leadership MBA, które startują (w ciągu paru miesięcy) na Uniwersytecie kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. To będą studia MBA, które mają na celu wykształcić silnych liderów i przywódców z kręgosłupem wartości, czyli nie tylko ludzi, którzy chcą zrobić jedynie karierę i dostać podwyżkę (po studiach MBA), ale również ludzi, którzy chcą zrobić (zostawić po sobie) coś dobrego – a podwyżka przyjdzie swoją drogą. Na tej zasadzie. Nie tylko dla biznesu (dla biznesu też) również dla przedsiębiorców, dla liderów politycznych, społecznych, w organizacjach pozarządowych, tak z wszelkich sfer życia. Normalne studia MBA uczą głównie kompetencji twardych (to się powoli zmienia), czyli są głównie: ekonomia, rachunkowość, finanse – twarde rzeczy. Trochę przejaskrawiam teraz, ale jest takie na to nastawienie. Natomiast my nastawiliśmy się bardziej na kompetencje miękkie. Jest to mniej więcej w proporcjach 50:50.

Czyli:

  • przywództwo osobiste,
  • wyznaczanie wizji,
  • wyznaczanie wartości,
  • umiejętności interpersonalne,
  • kierowanie ludźmi

i przy okazji również: ekonomia, zarządzanie operacyjne i twarde rzeczy:

  • zarządzanie projektami,
  • zarządzanie strategiczne.

Łączymy te dwie rzeczy i wierzę, że dopiero wtedy jest w stanie powstać spójny lider, który będzie nie tylko menedżerem, ale będzie również w stanie pociągnąć za sobą ludzi do zrealizowania czegoś większego, a nie tylko siedzieć w Excelu. Bardzo głęboko wierzę w to, że są dwie drogi, którymi może pójść przedsiębiorca (bo to nagrywamy głównie dla przedsiębiorców).

Może pójść albo drogą przeciętności – na zasadzie: byleby tam zarobić sobie jakieś pieniądze i  przeżyć.

Albo może pójść drogą: chcę zbudować coś wspaniałego.

Jeśli podejmujesz decyzję: chcę zbudować coś wspaniałego to już podjąłeś decyzję, że będziesz liderem tudzież przywódcą (możesz tego tak nie nazywać, ale to jest już ta droga).

A jeśli podejmujesz tę pierwszą decyzję, że: tylko byleby tam zarobić hajs to de facto wybierasz drogę przeciętności. Prędzej czy później przyjdzie konkurencja z tą decyzją, że chcą być liderami i oni odbiorą Twój rynek.

Gorąco więc rekomenduję, żeby każdy przedsiębiorca, który czuje choć trochę pewności siebie i choć trochę ma poczucia własnej wartości, żeby wybrał tę ścieżkę, że zrobi coś wspaniałego, co będzie służyć światu, służyć otoczeniu, służyć innym ludziom i będzie naprawdę wspaniałe, będzie się wyróżniało i będzie też dobre dla pracowników, będzie dobrze ich wynagradzać i będzie robić dobre rzeczy dla innych ludzi, dlatego mówię o czymś takim: jak skutecznie zarabiać czyniąc dobre rzeczy. Ja wierzę, że biznes jest drogą do przywództwa, do wielkości, wręcz nawet (tu się niektórzy nie zgadają) do świętości. Bo jest to wspaniała droga samorealizacji, trochę umniejszenia swojego ego, trochę zapomnienia o sobie, a dania pola innym.

R. P.: No właśnie, bo przywódcę raczej kojarzy się z kimś takim, który nie umniejsza siebie (przynajmniej taka jest nasza pierwsza myśl), pierwsze odniesienie do przywództwa – co się kojarzy z człowiekiem, który stoi gdzieś wysoko i przemawia nad innymi ludźmi i on jest ponad tymi ludźmi. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

P. M.: To jest połączenie takich dwóch paradoksów. Przywódca to nie jest osoba, która jest szarą myszką, ale przywódca to nie jest też osoba, która staje i wszyscy są totalnie w cieniu (tzn. może tak być), ale de facto przywódca to jest osoba, która jednocześnie ma duże poczucie własnej wartości (w sensie: zdrowe):

Wiem kim jestem. Wiem co sobą reprezentuję. Wiem jakie mam wartości. Stoję za nimi twardo. Jestem. Jestem silny. To jest silne jestestwo – z jednej strony.

A z drugiej strony: wierzę w innych. Wierzę w ludzi. Wierzę, że ja mam w sobie jakieś poczucie wiary, piękna, wielkości itd. Wierzę, że Ty też masz. Wierzę, że wszyscy, którzy są z nami, mają.

I wtedy jestem w stanie wydobyć ich potencjał z siebie i sam świecić i wtedy jestem w stanie wydobyć potencjał z ciebie i chcę, żebyś Ty też świecił. Chcę, żeby wszyscy byli hojnie wynagradzani i chcę, żeby wszyscy robili coś dobrego. To jest przywództwo.

Nie tylko na zasadzie: a ja to jestem maleńki, to Ty tutaj bądź pierwszy.

Nie! To jest na zasadzie zdrowych relacji.

Wszyscy jesteśmy wspaniali.

Wtedy przywódca może być inspirujący dla innych. Wtedy przywódca wydobywa potencjał z zespołu i wtedy też szanuje innych ludzi, a z tym często mają problem przedsiębiorcy, bo są nierzadko osobami ultrainteligentnymi, dla których inni ludzie wydają się po prostu głupsi od nich. Dlatego mają potem negatywny stosunek do innych traktując pracowników z góry, bo przyzwyczaili się, że ludzie coś tam kilka razy zawalili, a tak naprawdę to była taka kwestia, że albo zatrudnili niewłaściwe osoby i powinni nauczyć się lepiej robić rekrutację i znać się na ludziach, albo powinni też sami w sobie poszukać, jak lepiej zarządzać realizacją, jak lepiej pilnować tego, żeby to było dobrze zrobione, jak lepiej prowadzić ludzi i jak lepiej zatrudniać ludzi jeszcze lepszych od siebie. I otworzyć się na to, że ludzie nie są robotami.

Człowiek czasem choruje.

Człowiek ma różne przypadki.

Człowiek może coś zawalić.

Należy zrozumieć, że człowiek to jest człowiek.

Każdy człowiek ma w sobie jednocześnie wielki potencjał i dopiero kiedy otworzysz się na taką właśnie energię to jesteś w stanie zbudować piękny, prawdziwy zespół.

R. P.: Ok Piotrze, mówimy bardzo górnolotnie o idei przywództwa, natomiast wiem, że ludzie potrzebują prostych przykładów. Poprosiłbym Cię teraz, żebyś wymienił kilka nazwisk (nie tylko takich majestatycznych, coś prostszego, czy taki zwykły Kowalski, ma możliwość, żeby zostać przywódcą)?

P. M.: Jeśli pozwolisz to zacznę od tych majestatycznych nazwisk tj. Jan Paweł II, Nelson Mandela, Gandhi, Martin Luther King, Margaret Thatcher. Natomiast trudniej jest kogoś wskazać z takich liderów biznesu, bo są to osoby mniej wyryte w pamięci (w historii), ale ja np. średnio przepadam za firmą Virgin, ale nawet jak na nią spojrzymy, Richard Branson, jak on mówi o tym w jaki sposób on osiągnął sukces, pomimo że nawet nie jest w tych wartościach stricte, które ja wyznaję to nawet on jest taki właśnie spokojny, osadzony i mówi, że (jak on zbudował biznes?): generalnie zatrudniałem dobrych ludzi i powierzałem to ludziom utalentowanym – lepszym od siebie. Nawet on to mówi. Nawet tutaj widać takie pokorne przywództwo jednocześnie z poczuciem własnej wartości.

R. P.: Zatrzymajmy się tutaj na przykładzie Richarda Bransona. Zagłębiając się w jego biografię wiem, że miał takich rodziców, którzy cały czas mówili mu: tak, dasz radę, idź do przodu, napieraj cały czas…

P. M.: Jesteś przywódcą (śmiech)…

R. P.: Tak. Jesteś przywódcą. Wydaję mi się, że to też ma dużą zależność w dzisiejszym świecie, gdzie generalnie rodzice raczej mówią nam: skończ studia, idź na etat, nie wychylaj się za bardzo. Natomiast jak Ty to widzisz? Czy może taki człowiek, który de facto całe życie w swoim domu nie był w jakiś sposób piętnowany na przywódcę, raczej wręcz na człowieka, który ma się nie wychylać, czy taka osoba ma (według Ciebie) możliwość, żeby zostać autorytetem, przywódcą?

P. M.: Poruszyłeś bardzo poważny problem, bo de facto dzisiaj widzę, że niskie poczucie własnej wartości, niska samoocena, brak ukonstytuowania się w sobie, brak pewności siebie to są największe przyczyny braku powodzenia w biznesie (albo jedne z największych) są to takie kluczowe bariery, z którymi trzeba sobie poradzić, po prostu trzeba – nie ma innej opcji.

Dlatego podjąłem decyzję, że osobiście będę bardzo wspierał swoje dzieci i błogosławię im. Staram się nie mówić o nich nic złego. Błogosławić tzn. dobrze mówić o. Dotyczy to też pracowników. Jeżeli narzekasz na pracowników to źle o nich mówisz. Jeżeli mówisz o nich dobrze to wzmacniasz to, że zaczynasz w nich dostrzegać pozytywy (dobre cechy).

Przykładowo o swoich córkach mówię (każdej z nich mówię), że:

  • jesteś wspaniała,
  • jesteś mądra,
  • jesteś inteligentna,
  • będziesz wielkim człowiekiem,
  • inni ludzie będą na Ciebie patrzyli i podziwiali to jak wspaniałe wartości reprezentujesz,
  • będziesz przykładem dla innych…

R. P.: Ok, przepraszam, że Ci przerwę… Twoje córki są jeszcze dosyć małe.

P. M.: Małe, tak.

R. P.: Czy myślisz, że już na tym etapie, na którym jest Sara, myślisz, że to gdzieś może przenieść się do jej przyszłego życia?

P. M.: Sara nie. Sara to może jeszcze nie, chociaż może. Trudno mi powiedzieć, bo Sara ma 8 miesięcy, ale to nawet ja wtedy lepiej myślę o tym, kim ona będzie. Natomiast jak już mówię Zuzi (powiedzmy od paru lat – a Zuzia ma w tej chwili 4 lata) to widzimy tego owoce. Widzimy, że jest pewna siebie. Ma wysokie poczucie własnej wartości. Niby każde dziecko w tym wieku ma, ale jaka ona jest niesamowicie asertywna. Być może to są częściowo cechy osobowości. To trudno jest oceniać. Ktoś tutaj mógłby się kłócić, że tutaj takie jest to dziecko, ale być może jest to owoc tego, co ja robię, że powiedzmy chłopcy na placu zabaw czegoś od niej chcą: chcą, żeby ona sobie poszła, a ona mówi: nie, nie pójdę. Ona wie, czego chce. Ona nie ma ze sobą żadnego problemu. Nawet jak pójdziemy do kościoła i widzimy jak inne dzieci siedzą takie spokojne (może mają taki typ osobowości, a niektóre może są zaszczute przez rodziców, nie wiem), a Zuzia nie ma z tym problemu. Ona po prostu jest i robi to co chce. I jak chce to sobie podchodzi do dzieci, zaczepia je, próbuje się pobawić. Jest przy tym trochę więcej roboty. Nie jest niegrzeczna. Jest grzeczna, ale przy tym nie ma ze sobą problemu typu: co ludzie pomyślą, jak oni na mnie spojrzą. Ona tego nie ma.

R. P.: Jaką dałbyś radę (bo są wśród nas na pewno też rodzice albo przyszli rodzice), żeby wzmacniać w dzieciach już od początku ten motyw przywództwa i poczucia własnej wartości?

P. M.: Może dodam, że to samo, co mówiłem o dzieciach, można zastosować również do swoich pracowników i mówić o nich dobrze, zachęcać, dawać wolność.

Myślę, że to jest jedna z najwspanialszych rzeczy, które mi również dała matka.

Powiedziała: ja nie będę sprawdzać Twoich ocen i Twoich prac domowych. To jest Twoja odpowiedzialność. Zostałem dodatkowo zachęcony np. mówiono mi, że: to jest wspaniały przedmiot, matematyka to jest królowa nauk itd. Takie rzeczy. Albo że: angielski jest bardzo potrzebny, że dzisiaj trzeba to znać.

Co więcej, byłem zapisywany na dodatkowe zajęcia z angielskiego, więc rodzice starali się zainwestować w edukację i tak jak w wielu szkołach uczą niewychylania się, niewyrażania swoich myśli, tak jestem bardzo wdzięczny rodzicom, że byłem w szkole, gdzie zachęcali do wychylania się. Nawet jeżeli dzieci chodzą do zwykłej szkoły, chociaż teraz to się zmienia – nauczyciele są coraz bardziej świadomi, oni też się cały czas edukują, jest w tej chwili zmiana pokoleniowa – należy zachęcać swoje dzieci, żeby się wychylały, żeby wyrażały swoje myśli, żeby tworzyły, żeby malowały, żeby pisały wiersze. Mówić im, że to jest bardzo ciekawe, że to jest fajne.

Ja np. ze swoją córką siadam i pokazuję jej jak można coś narysować. Ona miała 3 lata, a ja ją uczyłem już rysować jakieś abstrakcje. Pokazywałem jej, że można narysować bohomaza, zrobić z niego coś kreatywnego i że to jest fajne. Ona dzisiaj (kiedy niektóre dzieci nie potrafią jeszcze trzymać ołówka) rysuje już słonie, żyrafy. Tu też chodzi o typ osobowości, jakiś wrodzony talent.

Trzeba cały czas zachęcać do wychodzenia, do tworzenia. Bardziej zachęcać niż krytykować i to dotyczy też pracowników. Dawać feedback, że tu mogłeś zrobić coś lepiej, ale generalnie fajnie, obrałeś dobry kierunek, masz pozytywny przekaz. Więcej pozytywów. Mówię to jako osoba, która ma w sobie dużo krytyki i która ma w sobie dużo negatywnej energii – ja. Musiałem to przepracować, żeby nauczyć się lepiej pracować z ludźmi na wyższym poziomie. Wznieść ich w górę. Gdy jesteś w stanie wznieść ludzi w górę to nawet czujemy w sobie tę energię. Kiedy mówisz dobrze, a nie kiedy tylko opieprzasz, krytykujesz i wskazujesz wady. Doceniać ludzi to jest coś, nad czym sam teraz dość mocno pracuję, żeby dostrzegać, że ktoś włożył w coś serce i powiedzieć: Tak, super zrobiłeś, to jest fenomenalne.

Podziękować.

Nawet podziękować publicznie.

Podziękować wobec klientów.

Podziękować wobec reszty zespołu.

Chwalić.

Wnosić dużo pozytywnej energii!

Jeśli chcemy zbudować zespół, jeśli chcemy zbudować firmę, to ta firma, zespół, organizacja, biznes, jest reprezentacją naszego wnętrza. Im bardziej przepracujesz siebie, swoje bariery, tym wyżej wzrośnie to, co tworzysz. Dopóki nie będziesz w stanie przepracować tego co masz w środku – to co masz w środku będzie na zewnątrz. Jeżeli masz negatywne przekonania o ludziach to będziesz miał negatywnych ludzi w firmie.

R. P.: Jakbyś miał streścić to, o czym mówiłeś, w kilku zdaniach, takie konkrety, tak jak przed chwilą mówiliśmy o tym, to bylibyśmy Ci wdzięczni zarówno ja jak i widzowie.

P. M.: Dobrze. Jeśli chcesz mieć poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa, wolności finansowej i czasowej i samorealizację i poczucie szczęścia, spełnienia to odrzuć bycie przedsiębiorcą typu: Ziutek Bąbel i podejmij decyzję bycia przedsiębiorcą, który jest liderem, tworzy coś wspaniałego dla ludzi, zatrudnia ludzi i buduje coś większego, buduje jakąś organizację – to po pierwsze.

Droga do stabilizacji nie wiedzie poprzez stabilizację.

Tak jak droga do wolności finansowej nie wiedzie poprzez etat. Tak samo nie wiedzie poprzez przeciętny biznes.

Droga do stabilizacji wiedzie:

  • poprzez ryzyko,
  • poprzez wielkość,
  • poprzez inwestycje,
  • poprzez tworzenie czegoś wspaniałego

i życzę wszystkim dużo pozytywnej energii. To jest coś nad czym sam musiałem długo pracować i do dzisiaj pracuję i tego, żeby dobrze myśleć o ludziach i starać się hojnie ich wynagradzać, żeby im też dobrze się żyło. Zadbać o nich. Zatroszczyć się o nich – przynajmniej dążyć do tego docelowo. Starać się robić naprawdę wspaniałe rzeczy. Stworzyć błękitny ocean, płynąć pod prąd, a nie w rzece pełnej piranii z prądem i zbudować jakieś unikalne rozwiązanie, unikalny produkt czy unikalne kanały dystrybucji, czy unikalny system w swojej firmie, który sprawia, że będziesz miał firmę, której nie ma nikt inny, która zwycięża z konkurencją starającą się zagarnąć ten rynek. Żebyś Ty został jedną z tych firm, które skonsolidują rynek, która będzie miała kilkadziesiąt procent udziału w rynku – tego życzę tym, którzy nas słuchają, bo nie każdemu się to uda (śmiech).

R. P.: Miejmy nadzieję, że wszyscy widzowie tego wywiadu skorzystają z Twoich wskazówek i że wszystkim się uda. W każdym bądź razie kończymy już wywiad. Piotrze, bardzo dziękuję za rozmowę.

P. M.: Dziękuję.

R. P.: Mam nadzieję, że dwie godziny spędzone tu z tobą sprawiły, że widzowie będą zadowoleni z treści, które tutaj im przekazałeś i zainspirujesz ich do zmian i do tego, aby odkryli własne powołanie.

P. M.: Dziękuję.

R. P.: Dzięki.

Dzięki za obejrzenie tego wideo. Jeśli chcesz otrzymywać więcej fajnych nagrań wideo (i cennych porad) ode mnie, zapraszam – zasubskrybuj mój kanał na Youtube.

A jeśli chcesz wejść w konkretny program rozwijania biznesu i nawet dostać na to gwarancję rezultatów to zainteresuj się Akademią Biznesu Piotra Michalaka.

Pod nagraniem znajdziesz więcej informacji.

Pozdrawiam!

Koniec części trzeciej – ostatniej.

Co dalej?

Zapraszamy na szkolenie Piotra

(Zapisy zamykamy już w środę)


By |30 września 2014|Categories: Rozwój Biznesu|3 komentarze

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

3 komentarze

  1. bartek 10 października 2014 w 00:17 - Odpowiedz

    Bardzo dziękuję za wykład. Wysłuchanie, przetrwanie, zrobienie notatek a następnie odniesienie ich do własnej sytuacji zajęło mi kilka godzin. Wykład okazał się dla mnie bardzo inspirujący. Uświadomił mi kilka rzeczy i pozwolił podjąć konkretne decyzje. Dziekuje!

  2. Lew 1 października 2014 w 23:30 - Odpowiedz

    Świetny merytorycznie wywiad. Znalazłem w nich wiele bardzo ważnych stwierdzeń na tą chwilę. Odpowiedzi, które kłębiły się w wyniku poprzednich materiałów. Dziekuję Ci bardzo, bo co raz lepiej wiem o co mi chodzi i podejmuję co raz bardziej konkretne działania w tym kierunku!
    Martwi mnie jednak to, że po jednym z ostatnich materiałów, nagranym profesjonalnie ten budzi we mnie mieszane uczucia jeśli chodzi o jakoś nagrania. Trochę mnie rozpraszało zastanawianie się czy to sprzęt był słaby czy operator. Niby punkt widzenia perfekcjonisty w dziedzinie realizacji obrazu, ale wierzę, że pozostali przeżywają coś podobnego tylko podświadomie… Cały czas miałem wrażenie, że w kadrze na was obu ostrość jest ustawiona na książki. To bardzo niedobrze. 🙁
    Pozdrawiam

Zostaw komentarz