Prawda o wolności finansowej

Strona główna/Pieniądze, Rozwój Biznesu/Prawda o wolności finansowej
  • Prawda o wolności finansowej

Prawda o wolności finansowej

Czy to, czego uczą nas dzisiejsze „podręczniki sukcesu” to prawda? Czym jest „wolność finansowa” dla ludzi z wartościami? Czy nie czujesz, że brakuje paru elementów układanki, aby pogodzić swoje sumienie z pieniędzmi?

Przygotowałem dla Ciebie darmowe, 13-stronicowe opracowanie, z którego dowiesz się jak zarabiać więcej – czyniąc dobre rzeczy i spełniając swoje powołanie.

Kliknij prawym przyciskiem myszy na obrazku i wybierz “ściągnij jako…”:

przycisk

Zapraszam do dyskusji.

By |16 stycznia 2013|Categories: Pieniądze, Rozwój Biznesu|96 komentarzy

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

96 komentarzy

  1. Jed 11 czerwca 2013 w 12:32 - Odpowiedz

    przeczytam ale bardzo ciekawe na pierwszy rzut oka

    na koncu strony 3 w trzecim prostokacie jest jakby niedokonczone haslo i nie zamkniety nawias

  2. Paweł Stachyra 6 czerwca 2013 w 11:08 - Odpowiedz

    Przeczytałem raport. Bardzo fajny! Podobają mi się te 4 elementy i teraz będę miał je na uwadze. Zwłaszcza na uwadze to, czego potrzebują ludzie, jakiego rozwiązania problemu szukają.

    Teraz potrzebuję jeszcze narzędzi praktycznych – dlatego kupuję dzisiaj jedną z części Twojego kursu “Wielka Księga Promocji w Internecie”.

    Pozdrawiam

  3. Norbert 31 maja 2013 w 12:15 - Odpowiedz

    Ciekawy tekst. Jednak nie uwzględnia sytuacji, w której ktoś ma pasje – robi to co lubi, troskę o swoich klientów, ale nie umie pozyskać nowych klientów, ponieważ nie jest to w jego charakterze.
    Marek np. musiałby z introwertyka, który ma problemy z kontaktami z ludźmi, zmienić swoja osobowość.
    Karol przeniósł się do nowego miasta i nie ma żadnych znajomych. Jest sam.
    Znam wiele wartościowych, zdolnych osób, które nie mogą znaleźć pracy ponieważ nie umieją się “sprzedać” potencjalnemu pracodawcy.

  4. Przemo 21 maja 2013 w 15:02 - Odpowiedz

    Bardzo mi przypadł do serca ten raport.
    Akurat ja zalicza się do osób naprawdę mało zarabiających.
    Czy a swoją pasję? Mam, niestety jest to droga pasja i muszę chadzać na skróty.
    Jestem Ciekawy czy będzie możliwość zakupienia nagrań z seminariów w formie audio booka, a może książka??

    • Piotr Michalak 21 maja 2013 w 19:58 - Odpowiedz

      Na razie długa droga do książki, choć kiedyś chciałbym ją napisać. Podobnie z nagraniami nie potrafię się na 100% zadeklarować. Zobaczymy!

  5. ktoś 12 maja 2013 w 17:44 - Odpowiedz

    Doskonały tekst. Dziękuję Panu.

  6. Marcin Czekam 11 maja 2013 w 22:44 - Odpowiedz

    Jestem pod wrażeniem opracowania. Prawie lepsze niż Laborem exercens. Tyle, że czemu nie pisze tego papież? Nie pomyliłeś się z powołaniem???

    Nie używaj Panie Piotrze etyki chrześcijańskiej do robienia kasy. Piszesz jak manipulant i robisz kasę “z miłości” na odbiorcach newsletterów?
    Od uzasadnień są księża. Niech pracują nad wytłumaczeniem ludzkiego pragnienia bogactw wobec słów Chrystusa o oddaniu wszystkiego biednym i osobistym ubóstwie.

    Ta lektura to było trzynaście trudnych stron. Co za epokowe odkrycia! A już powołanie się na kilka cytatów z Pisma Świętego to skandal. Wyobrażam sobie, że Twoim opracowaniem motywować się teraz będą banki i fiskus.

    Bezkompromisowo z dylematem ubóstwa i potrzeby bogacenia się rozliczyli się protestanci i bardzo ich cenię za szczerość. Odsyłam do Maxa Webera, którego znasz – jak zakładam, i którego lektura jest wystarczająca. Niepotrzebne Twoje 13 stron, patetycznych sformułowań, banalnych odkryć i iluzorycznych rozwiązań problemów Marka, Asi i Karola. Przybij sobie na drzwiach sypialni.

    Osiągasz sukcesy, które wynikają z Twojej głębokiej motywacji. Każdy tak ma. Po co do tego mieszać Boga?

    A feedback na forum mówi sam za siebie: katolicy nieustannie poklepują się po pupkach. “Och, co za odwaga w czasach, w których my katolicy jesteśmy tak prześladowani”. Dziwne, że ta niezwykła odwaga spotyka się na forum prawie wyłącznie z pochlebstwami (moderacja?)
    Do tego to smutne zrozumienie tych pozostałych, którzy nic z waszej, katolickiej, wspaniałej mądrości nie rozumieją, nie doświadczyli jej… (ale należy się modlić, może też dostąpią łaski…)

    Dalszych sukcesów życzę wszystkim, którzy cenią po prostu wartość swojego krótkiego życia, szanują siebie i innych a owijają całość w cokolwiek (wiarę, pasję, radość, cel) bez tej dziwnej, ekshibicjonistycznej potrzeby afiszowania się publicznie poglądami.

    • Marcin Czekam 11 maja 2013 w 22:45 - Odpowiedz

      MOderacja, wiadomo:). No to czekam

    • Piotr Michalak 13 maja 2013 w 06:11 - Odpowiedz

      Skąd w Tobie tyle złości Marcinie? Rozumiem, że Ci się nie podobało, ale ten komentarz jest tak przesączony negatywnymi emocjami, że nawet nie będę próbował wdawać się w dyskusję. Życzę Ci jednak również wszystkiego dobrego, i jak widzisz, nie wymoderowałem Twojego komentarza. Mam nadzieję, że masz satysfakcję 🙂

      • Marcin Czekam 13 maja 2013 w 17:51 - Odpowiedz

        Moją irytację wywołał wyłącznie materiał Piotra Michalaka, który z interesującej osoby dzielącej się swoją fachową wiedzą, stał się prozelitą przekonywującym, że zarabianie jest zależne od pewnego klocka układanki – wiary katolickiej.

        Stosujesz retorykę, która nie jest zgodna z Nauką Społeczną Kościoła. Wydaje mi się, że nie masz kompetencji do wypowiadania się w poruszanych tematach, a których gruntowne przerabianie należy rozpocząć choćby od encykliki Laborem Exercens. W moim przekonaniu zdecydowanie warto popytać się duszpasterza o zgodność z doktryną, przed tak daleko idącymi interpretacjami Pisma Świętego, na które powołujesz się budując swój biznes.

        Pojęcia zarabiania kasy i osobistego powołania, wolności od dóbr materialnych i wolności od zarabiania pieniędzy, Prawdy i prawdy, mieszają się niepokojąco w Twoim podejściu. Przypomina to niestety postmodernistyczny bełkot, jakże bliski New Age i wykorzystywanie Kościoła do własnych, zarobkowych celów, tak jak to robią liderzy nowych, pogańskich kościołów w Ameryce Południowej.

        Czy rozmawiałeś z duszpasterzem?

        Czy zamieścisz ten post?
        Naprawdę nie chodzi o moje zadowolenie, tylko o ostrzeżenie tych, którzy łatwo i w dobrym duchu poddają się opinii Lidera.

        • Piotr Michalak 15 maja 2013 w 08:46 - Odpowiedz

          Jak do tej pory raport o Chrystusie był sprawdzany przez kilku teologów. Natomiast “Prawda o wolności finansowej” przyznaję, że nie była, bo też nie jest o Piśmie Św., lecz stricte o wolności finansowej i zarabianiu pieniędzy (jest opracowaniem biznesowym).

          Wskaż proszę które konkretnie tezy stawiane przeze mnie nie są zgodne z nauczaniem Kościoła, a jeśli masz w ręku prawdę, będę bił się w piersi i poprawię. Bo przecież stawiane przeze mnie tezy opieram nie tylko na własnych przemyśleniach, ale właśnie czerpię z autorytetów.

          Natomiast jeśli tylko piszesz ogólnikami, że przypomina Ci to new age, pogańskie kościoły, czy cokolwiek innego, to jest to na poziomie zwykłego oszczerstwa i pomówienia. Każdemu można coś takiego wkręcić. Ktoś inny mógłby napisać np. “w swoim komentarzu używasz argumentów przypominających manipulacje stosowane przez wyznawców lucyferianizmu” – ale żadnych konkretów w takim stwierdzeniu nie ma. Czym to jest jak nie oszczerstwem? Czy zdajesz sobie sprawę, że pisząc wyłącznie o swoich ogólnych odczuciach oskarżyłeś mnie o bycie wyznawcą new age i pogańskich kościołów?

          Proszę o kontakt i o konkret. Jeśli źle coś uczyniłem, udowodnij. A ja jestem otwarty i przyjmę to, jak mi udowodnisz, co złego uczyniłem.

      • Rzecznik diabła 14 maja 2013 w 10:30 - Odpowiedz

        Marcin jest zły ale nie dlatego, że mu się raport nie podobał:-) Chodzi o to żebyś nie mówił o Chrystusie. Stąd próba wykazania, że ten raport jest taki słaby. A co z solą ziemi? Kto nią będzie jeśli wszyscy zamilkniemy? Zna też lepiej niż Ty sam twoje motywacje napisania tego tekstu. Jakiż on inteligenty i błyskotliwy. Nieprawdaż? No i te słowa Jezusa wyrwane z kontekstu aby bogactwa rozdać biednym i słowo ubóstwo, gdzie ubóstwo chrześcijańskie nie polega na niedostatku czy biedzie, tak jak chrześcijaństwo nie polega na odrzuceniu świata materialnego (to herezja tzw. manicheizmu). Jedno jest pewne bogatym bardzo trudno wejść do Królestwa Niebieskiego ale nie wynika to z samego faktu, że mają dużo pieniędzy tylko z ich stosunku do nich, braku wolności, życia pełnego egoizmu, braku wrażliwości na potrzeby innych, ciągłego koncentrowania się na pieniądzach. Nie są ubodzy bo nie są blisko Boga. Skoro to takie proste to dlaczego Marcin tego nie rozumie? Basia

  7. Braga 9 maja 2013 w 15:23 - Odpowiedz

    jak mam pomóc swojemu pracodawcy – korporacji ,do której chodzić nienawidzę ???? Jestem wierząca , zgadzam się ze wszystkim co napisałeś , ale mogę tylko kochać swoich kolegów i swoją pracę :-))))) z czegoś żyć jednak muszę .. samą miłością do bliźniego nie wyżywię rodziny …

    • Piotr Michalak 9 maja 2013 w 16:58 - Odpowiedz

      Ojoj! Obawiam się, że jak nienawidzisz swojej firmy, to wypadałoby zmienić pracę. Jak można służyć czemuś, czego się nie nienawidzi? Przecież to może doprowadzić do obłędu, a przynajmniej jest piekłem na ziemi.

  8. Maria 9 maja 2013 w 09:00 - Odpowiedz

    Dziękuję za przesyłane teksty. Może się powtarzają, może niektóre kwestie są już coraz bardziej oczywiste znane – a jednak!. Psychika i wola człowieka są niezwykle pokrętne żeby nie powiedzieć często przewrotne. Niby wiemy, niby się zgadzamy, niby oczywiste – a w rzeczywistości i tak robimy swoje czy “po staremu”. Dlatego kładzenie ludziom do głowy takich fundamentów, i z takim przekonaniem jak to robisz Ty Piotrze, jest niezwykle ważne dla mnie i budujące. Zaczynam też odkrywać, że to co robimy ” zawodowo” ma dużo większy sens, niż się może wydawać. A to dodaje wiatru w plecy.

  9. Bartek 8 maja 2013 w 23:43 - Odpowiedz

    Piotrze, brakowało mi wśród osób popularnych w internecie, które szkolą o rozwoju osobistym czy o finansach, takiej, która w końcu na pierwszym miejscu postawi Boga i według tego fundamentu będzie nauczać. Dzięki !

  10. Robert 8 maja 2013 w 10:26 - Odpowiedz

    “Troszczcie się o Królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a reszta będzie wam przydana.”
    “Nie troszczcie się ZBYTNIO o życie swoje…”
    – to bezcenne wskazówki naszego Pana odnoszące się do stosunku do pracy i jej owoców.

    • Grzegorz 8 maja 2013 w 17:09 - Odpowiedz

      Witam serdecznie!
      Bardzo się cieszę, że rozważane są na tym forum myśli z Biblii, czy też dzielenie się przez Piotra wiedzą na temat osoby Jezusa Chrystusa, czyli Syna Bożego.
      Bardzo praktyczne są słowa z Ewangelii według Mateusza 6:33. Jezus będąc na ziemi podkreślił tymi słowami, aby ,stale najpierw szukać spraw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie nam dodane,.
      Jezus podkreślił jedną rzecz, że Stwórca jest w stanie się zatroszczyć o wszystko, ponieważ to On wszystko stworzył, gdy działamy i żyjemy zgodnie z Jego wolą. Jednocześnie apostoł Paweł w Liście 1 do młodego Tymoteusza, w rozdziale 5 wersecie 8, pod natchnieniem pisze, że prawdziwa głowa rodziny ma się troszczyć o potrzeby duchowe,emocjonalne,materialne domowników. Syn Boży jest na pewno w sposób doskonały bogaty pod względem duchowym i daje nam wzór, abyśmy podążali dokładnie jego śladami w myśl słów z 1 Listu Piotra 2:21. Gratuluję Piotrowi, że stara się rozmyślać nad najpoczytniejszą Księgą w historii ludzkości, a mianowicie Biblią(Pismem Świętym).

  11. Michał Kidziński 8 maja 2013 w 07:54 - Odpowiedz

    Teskt, który stworzyłeś Piotrze dotyka czegoś najważniejszego w życiu czyli miłości. Po komentarzach widać jednak, że niektórzy podchodzą do niej dosłownie a tymczasem miłość ma wiele pochodnych uczuć (jak np. wdzięczność) i choć oczywiście nie można nikomu narzucać żadnych poglądów, to jednak ja osobiście zgadzam się z tym, co piszesz.

    Mówiąc inaczej, jeśli w naszym życiu pieniądze są celem samym w sobie, to znacznie trudniej je zdobyć, niż wtedy, kiedy dążymy do nich w sposób pośredni, chcąc osiągnąć cele, które wzbogacą nasze życie i życie innych.

    Tak oczywiście wynika z moich obserwacji oraz obserwacji innych ludzi.

    Na koniec pozostaje mi podziękować za ten tekst więc DZIĘKUJĘ 🙂

  12. Andrzej 7 maja 2013 w 13:23 - Odpowiedz

    Autor tekstu, twierdząc, że przedstawia coś odkrywczego, delikatnie mówiąc, mija się z prawdą.

    Badania rynku (przykład Marka) to powszechnie znana technika marketingowa. Dobre przygotowanie się do starania się o pracę (przykład Karola) polecają dobre poradniki dotyczące tego tematu. Copywriting (przykład Asi) to po prostu pisanie tekstów sprzedażowych, które mają spełniać oczekiwania kontrahenta. Czy ma to jakiś związek z jakąś miłością? Nie. No chyba, że chodzi o miłość do pieniędzy… Jeśli się za coś bierzesz – po prostu rób to profesjonalnie. Miłość nie ma tu nic do rzeczy. Oczywiście to prawda (ale żadna nowość), że optymalnie jest robić to, co się lubi.

    Autor przeczytał książki o marketingu i poszukiwaniu pracy. W porządku. Ale żeby uzyskaną w ten sposób wiedzę przedstawiać jako coś swojego, nigdzie indziej nie dostępnego, to już gruba przesada. Generalnie przesłanie autora sprowadza się do zasady, że aby coś sprzedać (towary, usługi, czy swoją pracę) warto poznać oczekiwania nabywcy i sprawić, by to, co oferujemy miało dla niego wartość, za którą on będzie skłonny zapłacić. To oczywiście prawda. Ale jeśli jest to odkrycie autora tekstu, niedostępne gdzie indziej, to ja jestem cesarzem Japonii.

    “The Secret” – kontrowersyjny? Owszem, można się w nim doszukać czegoś kontrowersyjnego. Ale nie dotyczy to meritum. Prawo przyciągania coraz bardziej potwierdza zaawansowana fizyka. Jeśli ktoś jest zainteresowany, bez większego problemu znajdzie informacje na ten temat w internecie.

    Razi mnie też obnoszenie się autora swoimi przesądami religijnymi. Religia to przejaw inercji intelektu. Człowiek po prostu tkwi w tym, co mu wpojono w dzieciństwie. Na świecie jest mnóstwo religii, a ich wyznawcy są przekonani, ze to właśnie ich religia jest prawdziwa. Żenujące. Gdyby autor artykułu urodził się np. w Indiach, z pełnym przekonaniem (analogicznym do tego, jakie ma teraz) wierzyłby w czczonych tam bogów.

    • Piotr Michalak 7 maja 2013 w 21:14 - Odpowiedz

      Andrzeju,

      1. Jeśli jesteś osobą oczytaną, być może faktycznie nie jest to dla Ciebie odkrywcze. Jeśli jednak nie jest, to dlaczego tak mało osób to stosuje? Kiedy zobaczę, że pracownicy stosują na mnie te metody, kiedy zaczną do mnie przychodzić firmy i w ten sposób rozmawiać, stwierdzę że pisanie o tym jest niepotrzebne i nie odkrywcze. Jeśli Ty to stosujesz, to brawo. Wiesz jednak doskonale, że poza tym, iż w książkach różne mądre rzeczy piszą, to jednak powszechną praktyką to nie jest.

      2. Oczywiście zastosowanie tych metod może wynikać z miłości niekoniecznie do klienta, ale do pieniędzy. Jednak może być manifestacją właśnie miłości do klienta i z tego wynikać. Jest to bowiem wyraz troski o dobro klienta. Postawienia dobra klienta na pierwszym miejscu. W czasie gdy my to piszemy, wiele osób ma w nosie dobro klienta – mają jedynie wepchnąć towar.

      3. Zawiesiłeś się na tym jednym moim poglądzie na temat badania potrzeb, natomiast w opracowaniu jest jeszcze mowa o innych rzeczach, które zignorowałeś.

      Natomiast co do religii nie będę dyskutował, bo na ten temat się nie da konstruktywnie rozmawiać. Mamy swoje przekonania oparte na doświadczeniu i tyle. Ja nie mam żadnych z dzieciństwa, lecz jedynie poznanie żywego Boga, osobiste doświadczenie potwierdzające moją wiarę w taką, a nie inną religię. Tego doświadczenia nie mam Ci jak przekazać w wiarygodny sposób, więc to chyba kończy temat.

    • Tomek Nawrot 9 maja 2013 w 11:54 - Odpowiedz

      Andrzeju, prawdziwe poznanie przychodzi nie poprzez intelekt, ale własne doświadczenia, o których pisze Piotrek. Intelekt jest tylko w tym pomocny. Logika to suche fakty, natomiast istotą duchowości są uczucia wyższe. Zgadzam się natomiast z Tobą co do religii. To, że wyznawcy każdej z nich mówią, że tylko ona jest prawdziwa i tylko ich Bóg jest prawdziwy, jest przejawem podziału. Prawdziwa duchowość to świadomość jedności. Moim zdaniem jest jeden Bóg, który przejawia się we wszystkich religiach.

  13. Facebook 17 kwietnia 2013 w 22:22 - Odpowiedz

    Kochani ale zeszliście na temat wiary z głównego stanu finansowego polaków czyżby większość z Was powątpiewała że będziemy rajem finansowym ;>

  14. Ewa 2 lutego 2013 w 20:47 - Odpowiedz

    Myślę, że wzmocnienie się finansowe Polaków jest niezwykle istotne w obecnie dramatycznej sytuacji gospodarczej Polski. Właściwie następuje regres we wszystkich dziedzinach, z kryzysem wiary włącznie. Wszyscy powinniśmy uzmysłowić sobie,że najważniejszym aspektem wychodzenia z sytuacji nieraz wyglądających beznadziejnie ,jest zaufanie Bogu.
    Gdy nastała ‘Solidarność”, miliony polaków przylgnęło do Kościoła. W zakładach pracy przyjmowano Komunię św.Później ,gdy ludzie zaczęli od kościoła się odwracać wszystko się rozproszyło. Na Węgrzech krucjata różańcowa trwająca kilka lat i nastąpiło odsunięcie władzy sprzedawczyków. Austria, Kolumbia, Filipiny i wiele innych przykładów pokazują namacalne dowody działania Boga w sensie społecznym, jeśli większość o to w modlitwie prosi.
    Obecnie Polacy stają się niewolnikami obcych kapitałów. Jeszcze trochę i nas zupełnie wykupią. Dlatego na wagę złota są teraz ludzie tacy ,jak kiedyś Hipolit Cegielski, czy ks.Wawrzyniak. Działać z Bogiem dla innych i wybijać się na niezależność. Stabilność finansowa rodzin jest teraz wręcz nakazem i wielką misją do spełnienia dla tych, którzy mogą im swoimi decyzjami, czy działaniem pomóc. Dlatego, jeśli połączymy rozwój duchowy z materialnym, będziemy ratować Polskę i chrześcijaństwo.
    Widzę w działaniu Piotra szerszy aspekt.

    • Piotr Michalak 2 lutego 2013 w 23:25 - Odpowiedz

      Słuszne uwagi Ewo. Dziś nawet wierzącym pewnie trudno uwierzyć w prawdę, którą tu opisałaś. Gdzie znajdzie się choć jeden sprawiedliwy, gorący a nie letni?

      • Ewa 3 lutego 2013 w 20:27 - Odpowiedz

        Serce się ściska,że w ojczyźnie Jana Pawła II profanuje się krzyż.
        Możliwe, że przez to nastąpi większa polaryzacja postaw. Będzie więcej “zimnych” i “gorących” ? Trochę to niepokojące, bo gdzie większa Boża łaska, tam i większy atak szatana. Może dlatego w Polsce taka demolka ?

        • Tomek Nawrot 5 lutego 2013 w 07:58 - Odpowiedz

          Witaj Ewo. Krzyż to jest symbol. Istotą duchowości są uczucia wyższe. One płyną zawsze od wewnątrz. Nie da się ich więc sprofanować. To, co nazywamy profanacją, to etykieta nadawana przez umysł. Umysł jest ograniczony, serce nieograniczone. Prawdziwa mądrość płynie z serca. Podobnie etykietami są zimni i gorący. Wiem, że są to pojęcia do określania otaczającej nas rzeczywistości. Nie neguję ich. Chodzi mi tu o to, że nie warto na tym się skupiać. Trzeba robić swoje. Prawdziwy postęp i rozwój zaczyna się od nas samych. Najlepsze, co możemy zrobić, to dawać przykład innym sobą. Jest to bardzo inspirujące.

          • Ewa 7 lutego 2013 w 11:28

            Tomku, nie ma cywilizacji bez symbolu. Uczuciami nie opiszesz świata.Pismo to też kod, przez który wchodzimy na inne poziomy i korzystamy z dorobku poprzednich pokoleń. Dla jednych krzyż to dwie kreski nie warte uwagi, dla drugich sens życia i jednoczenie z tajemnicą Boga. W czasach ucisku czy terroru, symbol poprzez swoje głębokie znaczenie, był krzykiem protestu, lub znakiem trwania przy wartościach. Dlatego tyrani niszczyli symbole i mordowali ludzi trwających przy symbolach. W obecnym świecie mamy też na to dowody. Ale jest jeszcze inna walka z symbolami, którą przy dzisiejszych wszechogarniających mediach można skutecznie stosować. To ośmieszanie symboli,podważanie ich roli i kwestionowanie znaczenia.Po to,żeby nas wyjałowić ,znieczulić i nastawić na indywidualizm.

          • Tomek Nawrot 8 lutego 2013 w 17:02

            Właśnie dla symboli ludzie często się zarzynają… Warto zadać sobie pytanie, co to jest cywilizacja? Wszystko zależy od tego, jaki mamy stosunek do symboli. Napisałaś: “Uczuciami nie opiszesz świata” – pytanie, jaki ten świat jest, który się chce opisać? Co się chce opisać? Duchowości nie da się opisać. Czy znajdujesz słowa, które w pełni byłyby w stanie oddać widok wschodzącego słońca, miłość matki do dziecka, radość wynikającą z robienia tego, co jest pasją? Ducha nie da się ośmieszyć, znieczulić. Natomiast ego jak najbardziej się da.

          • Ewa 9 lutego 2013 w 20:32

            No, ale nawet,gdybyś zniszczył symbole, walka między złem a dobrem, nadal by istniała. Ona istnieje poza nimi ,a nie przez nie.

          • Tomek Nawrot 10 lutego 2013 w 14:32

            Walka w świecie owszem istnieje, ale nie ma nic wspólnego z duchowością. Czy Bóg z kimś walczy? Chrystus powiedział: “Jeśli ktoś uderzy Cię w policzek, nadstaw drugi”. W tej wypowiedzi nie ma: oddaj mu, walcz. Walka rodzi walkę. Agresja, związana zawsze z walką, rodzi agresję. Jeśli ktoś o coś walczy w imię Boga, dobra, to nie ma to nic wspólnego z Bogiem, dobrem, duchowością. Szczytem nieporozumienia jest hasło: Walka o pokój.

  15. Tomek Nawrot 29 stycznia 2013 w 19:00 - Odpowiedz

    W opracowaniu jest mowa o zagrożeniu dotyczącym new age, The Secret. Jeśli otwieramy się z czystym sercem na wiedzę płynącą z dobrego źródła, jest to zawsze korzystne i bezpieczne. Wszystko zależy od naszych intencji, szczególnie tych podświadomych. Gdy istnieje wolność od przywiązania do pieniędzy, czy czegokolwiek innego, wtedy nie ma ryzyka. Ryzyko związane zawsze jest z lękiem. Gdy nie ma lęku, nie ma ryzyka. Warto pamiętać, że kierowanie się miłością, to nie tylko sama deklaracja. To praca, która najczęściej trwa całe życie – praca nad sobą. Otwieranie się na miłość następuje stopniowo i korzyści z tym związane również stopniowo się pojawiają. Warto też pamiętać o tym, że miłość do Boga = miłość do ludzi = miłość do siebie. Miłość jest jedna i obejmuje wszystko. Dlatego należy zacząć od siebie. Aby uzdrawiać świat, trzeba najpierw uzdrowić siebie, poradzić sobie ze swoimi lękami i innymi ograniczeniami.

    Nasze cele są czyste, nieegoistyczne, jeśli są dobre dla innych i jednocześnie dla nas samych. Robienie czegoś dla kogoś, jeśli nie jest wewnętrzną potrzebą, nie płynie z wewnątrz, a jest tylko nakazem, pustą ideą, to jest egoizm w czystej postaci. Ta idea jest bardzo dobra, ale to nie jest coś, co robi się jednym pstryknięciem palców. Wymaga pracy nad sobą i czasu. Dlatego moim zdaniem, na początku, ważne jest, aby kierować się w swojej pracy tym, co powoduje w nas dobre uczucia: radość, zadowolenie, spełnienie, harmonię. Odczuwanie tych uczuć, np. w pracy świadczy o tym, że nasza praca jest zgodna z naszą duszą. A jeśli tak jest, to jest ona wartościowa, w tym również dla innych ludzi.

    Podoba mi się Piotrze Twoje przełożenie tej idei na zarabianie pieniędzy. Napisałeś o klikaniu w banery. Tak, w tym nie ma serca, a poza tym, ze względu na niespotykane bardzo duże zyski, wydaje się być nieuczciwe. Idea wyjścia do ludzi, znalezienia produktu, usługi pod ich potrzeby jest bardzo trafna. Jednak z tą troską trzeba uważać. Jeśli nie płynie z serca, to dalej rządzi ego – robimy pieniądze przez troskę, bo dzięki niej są pieniądze. Dokładnie – pieniądze nie dają poczucia bezpieczeństwa, tylko namiastkę, iluzję jego. Jak wszystkie inne uczucia, bezpieczeństwo nie wypływa z czegoś, co jest na zewnątrz, tylko z wewnątrz nas. Świadomość bezpieczeństwa jest jedną z najważniejszych rzeczy, bowiem lęk jest jednym z dwóch, obok nieprzytomności, największych hamulców w rozwoju. Istnieją metody dające sześciokrotnie większą stopu zwroty niż lokata bankowa i tak samo bezpieczne, jak bank, przy czym oczywiście żadna metoda nie zagwarantuje poczucia bezpieczeństwa.

    Bardzo fajne opracowanie. Gratuluję Piotrze odwagi i otwartości. Moim zdaniem mówienie o duchowości powinno być normą, czymś normalnym. Choć rozwijam się duchowo, nie zawsze o tym mówię. Jednak komunikuję o tym dosyć często.

  16. Mariola 26 stycznia 2013 w 21:15 - Odpowiedz

    Bardzo interesujący i odważny artykuł.Czegoś takiego mi potrzeba było.Na pewno udostępnię go moim znajomym.
    Pozdrawiam i dziękuję

  17. Andrzej 24 stycznia 2013 w 09:38 - Odpowiedz

    Bardzo nieliczni podchodzą do tematu pieniędzy w taki sposób, że chodzi o prawdziwe rzeczy, a nie wyłącznie kasę.
    Dobra jest książka Eckerta, ale nawet on nie mówi o tym w taki sposów. Też mówi, że w istocie to nie o pieniądze idzie, ale nie tak.
    Tylko się potwierdza, że działanie zgodne z prawdą co do tego kim jestem załatwia sprawę? Z niego wynika wszystko inne.
    Jezus mówił, że jesteśmy sługami i że On też jest sługą?
    Jesteśmy dziećmi i w pewnym sensie powinniśmy być jak dzieci czyli być zależni.
    Jesteśmy zależni i współzależni, ale chcemy być samąrządni i niezależni.
    Czy to prawda, że jestem przedsiębiorcą, prawnikiem, pracownikiem?
    Komu służę?
    Lenin i Hitler robili raj na Ziemi i nadal to jest aktualne tylko robi się to innymi metodami. Czy to jest celem?
    Jezus mówił, że tu tylko i wyłącznie cierpimy.
    Świetnie o działaniu w zgodzie z prawdą mówi Wanda Loskot autorka strony Sukces Twojej Firmy w kursie Magia Wysokiej Samooceny.
    Czy sukces mojej firmy to mój sukces? Tak, ale tylko wtedy gdy będzie w zgodzie z moimi prawdziwymi potrzebami.
    Poniekąd wszyscy prowadzą własne firmy, bo jesteśmy indywidualnościami więc nie jest możliwa ucieczka od odpowiedzialności.
    Jezus powiedział – po owocach ich poznacie. Nie powiedział, że po tym, że są odpowiednio ubrani, odpowiedniego wyznania, wykształcenia. Nie po tym, że są wytrawnymi przedsiębiorcami, lekarzami, nauczycielami ludzkości.
    Ten raport wygląda jak dobry owoc.
    Platon powiedział, że można wybaczyć dziecku, że boi się ciemności, ale jest straszną rzeczą kiedy osoba dorosła boi się światła. Niestety tak się składa, że od zawsze, tytuł na trzy litery oznaczał prawdziwy cel i przedmiot medytacji.
    Na ten temat wypowiada się Wojciech Eichelbeiger.

    Wskaźnikiem mądrości i duchowego rozwoju jest współczucie. Bez względu na cokolwiek manifestuje ono, co w kim siedzi. Katolik, komunista, Żyd, Murzyn, ateista hedonista, to nie ma znaczenia to w gruncie rzeczy jedynie nazwy, etykietki. Czy hitlerowcy nie chodzili do kościoła? Mafiozi też chodzą, przynajmniej w filmach.
    Engels to komunista i Stalin to komunista, ale motywem Engelsa było ulżyć ludziom w cierpieniu. A co motywowało Stalina? Czy nie robił czasem za Boga, może cały czas?
    Czy Jezusa nie załatywili kościelni ludzie? Co ich motywowało?
    Sumienie nie tylko dotyczy pieniędzy, więc jest to wielka rzecz, że ten raport jasno pokazuje, ze pieniądze są jakąś konsekwencją, a same z siebie niczego nie załatwiają.
    Bardzo dobrze, że seminarium jak “to zrobić” dotyczy wszystkich. Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego to jest też do niczego.
    Ale od każdej zasady istnieje wyjątek. W tym wypadku jest to niezwykła zaleta. Zwykle wszystko jest totalnie i fatalnie pofragmentowane i ogłupiające. Jak ktoś powiedział
    “Człowiek tzw. normalny, niewyposażony w krytyczny umysł jest na co dzień
    konsumentem informacyjnego bełkotu w dawce nie pozwalającej rozumieć
    świata w którym żyjemy.”
    Można tylko przyklasnąć takiej edukacji.

  18. Małgorzata 19 stycznia 2013 w 22:30 - Odpowiedz

    Jestem poruszona tym tekstem. Zawiera bowiem dokładnie to, czego brakowało mi we wszystkich dotychczasowych materiałach, szkoleniach: brakowało najważnieszego, czyli fundamentu. Tutaj wszystkie klocki wskoczyły na swoje miejsce i mam głębokie wewnętrzne poczucie, że to jest właściwa droga, właściwy sposób. Poza tym chylę czoła przed odwaga pisania o biznesie w taki sposób w czasach i okolicznościach, które są wrogie takiemu podejściiu do tematu. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  19. Łukasz Stokłosa 19 stycznia 2013 w 14:02 - Odpowiedz

    Drogi Piotrze,

    Twój raport, który jest raczej filozoficzną rozprawą na temat wolności finansowej w kontekście niezłomnej wiary w Boga podesłał do mnie jeden z naszych klientów i pomyślałem, że napiszę do Ciebie kilka słów. Albert Einstein, który określał się, jako „głęboko wierzący ateista” powiedział – Ktokolwiek uważa się za wyrocznię w sprawach prawdy i wiedzy, rozbija się o skały śmiejących się bogów.

    Jestem pod wrażeniem tego, że w swoim opracowaniu poruszyłeś bardzo istotne, dla niektórych kontrowersyjne kwestie związane z osiąganiem tzw. wolności finansowej w zgodzie z uniwersalnym boskim planem działania. Myślę, że to niezmiernie ważne bez względu na to, kim jest Bóg czytelnika Twojego raportu, i czy jest to w ogóle Bóg Chrześcijan.

    Tylko fundamentalni ateiści boją się jak ognia słowa Bóg i idei, z których mogą skorzystać, nawet wówczas, gdy bez problemu uznają rządzące światem siły natury, prawa kosmosu, wyższą energię, czy nadrzędną inteligencję, ale nie przychodzi im na myśl nazwania tych sił Bogiem.

    Czyż nie jest zdumiewające, że miliony ludzi każdego roku na całym świecie czytają książki, oglądają filmy, biorą udział w seminariach na temat rozwoju osobistego i osiągania wolności finansowej, a mimo wszystko u druzgocącej większości z nich nie następują w życiu żadne zmiany? Tylko znikomy ułamek procenta z tej wielkiej masy „nawracanych” w ten sposób osób osiąga upragniony cel i prawdziwą wolność, która dla każdego z nas jest przecież inna. Być może Piotrze zwróciłeś uwagę na brakujący pierwiastek tej wiedzy, czyli jaki sens mają nasze działania, po co tu jesteśmy, oraz czego tak naprawdę chce od nas Bóg.

    Gdy to odkryjemy, to nie tylko będziemy mądrzej, dostatniej żyć, nawiązując coraz lepsze relacje z bliskimi, pracownikami i klientami, ale będziemy mądrzej pracować albo wręcz tworzyć nowe inteligentne firmy z fascynującymi produktami.

    • Piotr Michalak 19 stycznia 2013 w 18:05 - Odpowiedz

      Dzięki Łukasz za komentarz. Cieszę się, że raport do Ciebie dotarł! Może będzie okazja w przyszłości (“jak opadnie kurz” po tym seminarium) się poznać. Przesyłam pozdrowienia!

  20. Ewa 18 stycznia 2013 w 23:10 - Odpowiedz

    Witaj, Piotrze!

    Nie warto znajdować się pod presją konieczności i pozornej łatwości w założeniu oraz prowadzeniu, a co za tym idzie – utrzymaniu własnej firmy. Nie każdy się do tego nadaje. Prawdziwymi liderami biznesu jest najwyżej kilka procent ludzi. Pozostali mogą realizować się jako ich pracownicy (co nie znaczy: gorsi!) i mimo to wieść po prostu dobre życie.

    Ze swojego doświadczenia wiem, że skupianie się na gromadzeniu pieniędzy czyni serce człowieka, który się na tym skupia, naprawdę twardym (odczułam to wręcz fizycznie), a jego samego okrutnym i w rezultacie odstręczającym dla innych. Można przez to łatwo i prędko zostać jakby bliźniakiem Ebenezera Scrooge’a z “Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa. To znaczy – mieć klapki na oczach na wszelkie potrzeby innych i tylko liczyć, liczyć i liczyć zyski materialne, a jednocześnie w sposób niezauważony czy też nieuświadamiany sobie i bardzo szybki tracić jednocześnie WOLNOŚĆ (znaleźć się w pułapce żądzy zysku), a także RADOŚĆ ŻYCIA (stać się zgorzkniałym) oraz MIŁOŚĆ (własną zdolność do niej i miłość innych).

    Odkryłam kiedyś, że Bóg jest bardzo, bardzo hojny i że naprawdę ciągle daje, daje i daje (również w znaczeniu: pomaga). Komu? Temu, kto nie skupia się przede wszystkim na swoich zyskach, kto realizuje swoje pasje, używa talentów dla dobra innych (co jest zgodne z Twoimi odkryciami!), a jednocześnie Jemu zaufał, pozostawił Mu pole do działania (współpraca), stara się o jak najlepszą jakość więzi z Nim. “Stara się” nie znaczy jednak osiąga zawsze wysokie rezultaty, bo nasze życie i w tym aspekcie to sinusoida – raz w górę, raz w dół.

    Zaufanie jest składnikiem miłości. Z kolei jej przeciwieństwo to nie – jak się powszechnie uważa – nienawiść, ale lęk. Tymczasem jest wyjście z pułapki strachu, w tym przed rozpoczęciem własnej działalności.

    “Doskonała MIŁOŚĆ usuwa lęk” (J 4,18). Dodałabym Bóg-Miłość (por. Bóg jest miłością), co – moim zdaniem – czyni ten wers pełniejszym, prawda?

    Według mnie, osoby zniechęcone do Boga, do chrześcijaństwa tak naprawdę nie odkryły tego, co najważniejsze w tej religii, co daje prawdziwą wolność, prawdziwą radość i prawdziwą miłość. Jednak jest słynne: “Szukajcie, a znajdziecie” (Mt 7,7). Kiedy komuś uda się znaleźć, to i każdy – zgodny z podanymi przez Ciebie, Piotrze, zasadami – biznes też mu się powiedzie. Będzie tym, czym ma być. Czymś OBOK (ważnym uzupełnieniem, dodatkiem) tego, co w życiu człowieka jest najważniejsze, a nie zamiast niego.

    Zabawne jest to, że wielu katolików myśli, że… nie wypada im być bogatymi. Tymczasem pieniądze nie są ani dobre, ani złe. Dobre lub złe są tylko rodzaje podejścia do nich czy sposoby ich wykorzystywania. Bogactwo można przecież dobrze wykorzystywać.

    Poza tym przecież Bóg jest bogaty (i to nie tylko w miłosierdzie!). Co robi ze swoim bogactwem? Rozdaje i … jakoś nie biednieje. Czy ktoś słyszał o tym, że Panu Bogu grozi bankructwo? Temu Mistrzowi ekonomii na pewno nie! W razie braku czegoś stworzy coś swoim wypróbowanym sposobem – z niczego. 🙂 Niektóre firmy też powstają podobnie – z niematerialnego pomysłu i równie niematerialnej chęci wprowadzenia go w życie.

    Dodam jeszcze, że zwracanie uwagi na potrzeby innych to m. in. dzielenie się wiedzą, co właśnie robisz. Takie dzielenie jest przecież inspirujące – wywołuje dialog, a ten rodzi nowe i i często dobre pomysły. Rozumiem więc Twoją potrzebę prowadzenia go z czytelnikami i… zaspokajam ją najlepiej, jak potrafię. 🙂

    Pozdrawiam Cię serdecznie, dziękując za artykuł, który potwierdza i nieco uzupełnia to, o czym już od jakiegoś czasu wiem, a co jest bardzo przydatne. Niech inni również to odkryją.

    Ewa

    • Piotr Michalak 18 stycznia 2013 w 23:55 - Odpowiedz

      Fajnie Ewo zauważyłaś, że firmy powstają z niczego – chciałem to silniej zaakcentować w poprzednim raporcie, ale moja krytyka to wycięła 🙂 z obawy przed niezrozumieniem. Ale właśnie tak jest jak piszesz.

      Odnośnie pieniędzy: osobiście mam wewnętrzną motywację i chęć do tego, aby tworzyć, budować, również zarabiać, by móc pomagać innym. Nie po to Bóg mi dał talenty, abym je zmarnotrawił, bo mi coś wypada, albo nie wypada. Czuję się w obowiązku, aby coś z nimi zrobić!:)

      Również zgadzam się, że nie każdy nadaje się do prowadzenia biznesu. Jestem przeciwny zachęcaniu ludzi na siłę do zarabiania na swoim, aczkolwiek z drugiej strony dobry pracownik powinien cechować się pewną dozą przedsiębiorczości, zaradności, proaktywności. Osoba pozbawiona tych cech zwykle jest w firmie czy instytucji graczem klasy “B” albo “C”. Jednak nie każdy realizuje swoją pasję w pracy, dla niektórych jest ona tylko obowiązkiem, a prawdziwą pasję realizują w domu. Oby tylko w którymś miejscu faktycznie mieli tę pasję i ją realizowali, aby nie byli graczem “C” i w pracy, i w domu 🙂

      • Basia 19 stycznia 2013 w 09:51 - Odpowiedz

        Myślę, że dobrze się stało iż powiedziałeś, że dla niektórych praca będzie obowiązkiem. Uważam, że można wprowadzić ludzi w poczucie winy i frustracji, kiedy na 100% założy się, że trzeba zarabiać na swojej pasji, talentach. Talenty trzeba też odkryć co niektórym ludziom zajmuje sporo czasu. To co lubimy robić odkrywamy często przy okazji próbując innych rzeczy. Najpierw trzeba więc zacząć coś robić. Mieć oczy i uszy szeroko otwarte:-)

        • Piotr Michalak 19 stycznia 2013 w 10:02 - Odpowiedz

          A nie każdy człowiek swoje talenty zrealizuje w pracy — i trzeba to zaakceptować — nie znaczy to, że ten człowiek jest jakiś “gorszy”, co niektórzy sugerują — po prostu realizuje swoje powołanie na każde sposoby. Napisałem o tym krótki “wiersz” tutaj: http://pmichalak.pl/opowiesc-o-kurze-i-orle/

      • Ewa 19 stycznia 2013 w 17:45 - Odpowiedz

        Tak, firmy powstają także z niczego. Sprawdza się więc pomysł ściągnięty od Pana Boga.

        Przy okazji zauważyłam coś, co wywołuje we mnie żywy protest. Człowiek nazywany w literaturze “biznesowej” (a może socjologicznej?) graczem A, B czy C traci swoją podmiotowość… To przerażające. Podobnie rzecz się ma z nazwą “zasoby ludzkie” albo “zarządzanie zasobami ludzkimi”. To takie odczłowieczające. (Nasz współczesny język, nasze nazewnictwo dewaluuje się, jeśli dochodzi do czegoś takiego.)

        Odnoszę wrażenie, że te nazwy (gracz A, B czy C) służą do dzielenia ludzi na kategorie i że jest w tym ukryta współczesna kastowość świata Zachodu, na wzór tej w Indiach. Kastowość biznesowa. Z tej przyczyny będę preferować nazywanie ludzi szefami firmy, liderami, kierownikami zespołów, pracownikami itp.

        Chcę jeszcze zwrócić uwagę na to, że dbałość przez właściciela firmy o pracownika rodzi w tym ostatnim pożądane cechy dla niej bezcenne. Jedną z nich jest WDZIĘCZNOŚĆ, której wynikiem jest lepsza praca. Lepsza, czyli staranniej wykonana, czasem też szybsza. Inną natomiast POŚWIĘCENIE. W jej wyniku, kiedy trzeba, to pracownik bez narzekania na swój ciężki los zostaje po godzinach albo wykonuje jakieś ważne dodatkowe zadanie. Oczywiście, do pracodawcy należy docenić dobrego pracownika – pochwała ustna, premia, podwyżka. Same pochwały nie wystarczą. Na dłuższą metę będą dla niego demotywujące. Pracodawca nie może więc być… chciwy.

        Niedawno oglądałam eksperyment, w wyniku którego ta sama osoba jako kelnerka najpierw przez pół godziny BEZ UŚMIECHU obsługiwała klientów. Otrzymała 3,75 euro napiwków.

        Następnie przez kolejnych 30 minut UŚMIECHAŁA SIĘ w sposób naturalny podczas wykonywania tego samego zadania. Mimo że obsłużyła ich mniej klientów (nie było ich już zbyt wielu w kawiarni), to otrzymała prawie dwa razy tyle napiwków – ponad 7 euro.

        “Uśmiech wędruje daleko” (James Joyce). Nawet do kieszeni klientów. 😉

        To pierwszy artykuł (raport to jednak “nieszczęśliwa” nazwa, myląca) Twojego autorstwa, jaki przeczytałam. Widzę, że są inne. Z pewnością zawierają wiele z tego, o czym już tu napisałam czy mogłabym napisać, więc już niczego nie dodam. Niech one na razie same się bronią i wzajemnie uzupełniają, a także inspirują powstanie następnych artykułów czy komentarzy.

        • Piotr Michalak 19 stycznia 2013 w 18:02 - Odpowiedz

          O zasobach ludzkich wcześniej już słyszałem i myślałem, że to faktycznie przedmiotowe określenie… Choć z drugiej strony też zauważa się w sposób bardziej “humanitarny” że ludzie są “najcenniejszym zasobem ludzkim” dalej używając tego określenia, jednak nadając im należyte miejsce. Co do określenia “gracz A” to nie pomyślałem, że może być odebrane jako przedmiotowe traktowanie… W sumie musimy “jakoś”, jakkolwiek myśleć o swoich pracownikach, czy powiemy, że ktoś “dobrze pracuje” albo “źle pracuje” albo “jest zaangażowany” względnie “nie jest zaangażowany”, to są synonimy określenia “gracz A” lub “gracz C”, pomiędzy którymi jest ten zwykły, przeciętny. Pozbawiając się możliwości oceniania ludzi pozbawiamy się możliwości świadomego kształtowania zespołu i budowania firmy, która miałaby coś osiągnąć na rynku… Trudno mi zaakceptować pozbycie się możliwości takiego rozumowania, choć jestem otwarty na Twoje sugestie, może rozwiniesz wątek…?

  21. Małgosia 17 stycznia 2013 w 17:52 - Odpowiedz

    świetny artykuł. Na str. 3 omyłkowy, jak sądzę, błąd – przymiotnik “polski”, napisany wielką literą. Drobnostki rzutują na odbiór całości, przynajmniej mój odbiór, więc warto poprawić:) Pozdrawiam

  22. Mariusz 17 stycznia 2013 w 14:39 - Odpowiedz

    Błogosławiony bogacz, który nie gonił za złotem a którego złoto goniło.

    Ten bogacz to nauczyciel, który uczy ludzi prawdziwych wartości. W świecie finansów prawdziwe wartości to nie złoto czy srebro ani nie papiery wartościowe jak akcje, obligacje czy fundusze inwestycyjne ani też nie nieruchomości. Prawdziwa wartość to wiedza o nieruchomościach o złocie i o papierach wartościowych !
    Ciekawy ten artykuł i nie ukrywam podoba mi się 🙂

  23. Anna 17 stycznia 2013 w 12:00 - Odpowiedz

    Jak zauważył Jan Paweł zwany Wielkim, poza chrzecijaństwem ludzie także moga być zbawieni. Otwarł się ekumenicznie na inne religie i niektórzy mają mu to za złe.
    Sekret nie jest skierowany wyłącznie do chrześcijan, dlatego nie używa się określenia Bóg, bo ktos może być, uważać się za niewierzącego w Boga. Sekret jest skierowany do wszystkich. Prawa fizyki nie biorą pod uwagę wyznania, podobnie Bóg zajmuje się wszystkimi bez względu na ich wiarę/ niewiarę.
    Jezus powiedział w jednym objawieniu, że jest żebrakiem miłości, zaś Małej Teresie powiedział, że nic go nie obraża tak jak nieufność. Czyż to nie jest właśnie dla chrześcijan przesłanie sekretu?
    Jest różnica między ostroznością a podejrzliwością.

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2013 w 14:35 - Odpowiedz

      Słuszna uwaga. Z tego co się orientuję KK wypracował na ten temat zdanie, że zbawiona może być osoba jeśli jej brak wiary nie jest przez nią zawiniony (np. nie miała szansy nigdy zetknąć się z nauczaniem o Bogu). A z kolei brak przewiny w kwestii braku wiary jest jedną wielką niewiadomą — my ludzie nigdy do końca nie osądzimy, co Bóg uzna, że było winą lub nie. Jesteśmy skazani na pokorę i ostrożność w swoich domysłach 🙂

      Z drugiej strony zwracam uwagę na zagrożenia duchowe ze względu na praktyczne doświadczenia egzorcystów, których “studia przypadku” wyraźnie pokazują, iż wchodzenie w niektóre tematy ezoteryczne może się bardzo źle skończyć, bywa bowiem otwarciem się na demona. (Grubszy temat:))

    • Wioletta 18 stycznia 2013 w 12:15 - Odpowiedz

      Proponuję obejrzenie ciekawego filmu http://iptak.pl/film-online/time-changer-2002/#.UPkudSfAfy8

  24. roman 17 stycznia 2013 w 10:53 - Odpowiedz

    Ja też chciałem podziękować za raport. Ujmuje on te zagadnienia którymi ostatnio się zajmuje w sposób niezwykle przystępny. W sumie mamy podobną historię. Ja też chodziłem do tej “najlepszej” klasy w liceum i też w pewnym sensie wynikło z tego dobro bo pracując dwa razy więcej dorównałem poziomem języka angielskiego w trzy lata tym którzy uczyli się go od podstawówki.

    Co do zarabiania to w pełni się z tobą zgadzam. Wszak jak uczy apostoł: miłość pieniądza jest korzeniem wszelkiego zła. I po prostu należy się tego wyzbyć.

    Doceniam to że jesteś praktykiem wdrażającym te i inne porady we własnej działalności. Bo bez zastosowania umykają nam te słowa jak uczy sam Pan i jego uczeń Jakub.

    Bardzo dobry raport. Będę polecał

    pozdrawiam

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2013 w 14:36 - Odpowiedz

      Dzięki, za przypomnienie Jakuba; lekturę jego listu gorąco polecam, jest napisany wyjątkowo konkretnie i z mocą, może przypaść do gustu osobom, które chcą uporządkować w życiu kwestię pieniędzy 🙂

  25. Mirosław Piątkowski 17 stycznia 2013 w 08:28 - Odpowiedz

    Każda religia opiera się na przykazaniu miłości, a wolność finansowa pozwala okazywać tą miłość dla Świata i Ludzi. Moja misją jest Pomoc Matce Ziemi i drugiemu człowiekowi i dlatego współpracuje z firmami dającymi edukację finansową i ekologiczną. A do tego pokazuje jak można na tym zarabiać. Cztery elementy edukacja, zarabianie, zabezpieczenie i zdrowie, bo po co Ci wolność finansowa jak nie masz zdrowia?

  26. Tomasz 16 stycznia 2013 w 21:15 - Odpowiedz

    Cały problem z wolnością finansową polega na tym, że dochodząc do dużego majątku ktoś musi pilnować nabytych aktywów, ponieważ niedoglądane nieruchomości z czasem mogą stać się kulą u nogi, pieniądze mogą się zdewaluować. Można oczywiście zlecić doradcy zadanie zarządzania kapitałem, ale bywa i tak, że doradca może użyć swojej wiedzy przeciwko nieświadomym właścicielom kapitału. (tzw. problem pryncypała i agenta). Zatem trzeba samemu się dokształcać, aby nie zostać nabitym w butelkę. To też kosztuje dużo czasu i zachodu. Wielu ludzi niestety nie jest przygotowanych na nagły napływ bogactwa. Patrząc na nich z perspektywy czasu wielu z nich nie poprawiło swojej sytuacji finansowej. Często zdarzało się coś przeciwnego. Wielu zwycięzców różnych rodzajów loterii zaczęło prowadzić zupełnie odmienny styl życia, popadło w alkoholizm w konsekwencji wpadło w jeszcze większe długi.

  27. Nomatter 16 stycznia 2013 w 20:29 - Odpowiedz

    Czy Wy też tak macie, że wydaje się Wam, iż świat jest 100% sprawiedliwy dla Was osobiście? Jak coś zrobicie dobrze, to zaraz wraca od kogoś innego, jeśli kogoś skrzywdzicie, to ktoś Was krzywdzi? Pedofil krzywdzi bezbronne dziecko i wreszcie współwięźniowie w kilkoro i silniejsi go katują. Słyszałem o prawie akcji-reakcji od Michała Wawrzyniaka, ale chciałem się upewnić.

  28. Dariusz Skraskowski 16 stycznia 2013 w 20:09 - Odpowiedz

    Genialny i odważny raport Piotrze. Od razu udostępniam swoim czytelnikom 🙂

  29. Jacek 16 stycznia 2013 w 19:01 - Odpowiedz

    Co do wspomnianego “kontrowersyjnego” filmu “Sekret”. Ja osobiście uważam, że warto zapoznać się z różnymi podejściami do danego tematu. Tak naprawdę użycie zamiast “Wszechświat” słowa “Bóg” może całkowicie zmienić przesłanie tego filmu. Być może warto zastanowić się porównaniem Boga do Wszechświata? Ujmując to w prostą nierówność: Bóg >= Wszechświat.

    Wspomnianego wyżej Stephana Covey’a bardzo cenię za jego nawyk bodajże drugi: “Zaczynaj z wizją końca” – i żeby było jasne wszystkie nawyki są ważne.

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 19:46 - Odpowiedz

      Faktycznie Jacku tak właśnie odbiera film The Secret jeden z moich znajomych. Traktuje go jako film o modlitwie pełnej zaufania. Kwestia być może podejścia.

      • Basia 17 stycznia 2013 w 00:25 - Odpowiedz

        Teoria Secretu po głębszej analizie, kiedy przeczytamy książkę Secret jest nie do przyjęcia dla chrześcijanina. Autorzy posiłkują się ezoteryką, channelingiem, kontaktem z nieokreślonymi siłami. Ponadto w Secrecie niewiele jest mowy o wartościach, główny nacisk położony jest na przyciąganie bogactwa. W skrajnych przypadkach związanych z teorią Secretu mówi się o tym aby nie skupiać się na ludziach biednych i nawet im nie pomagać gdyż przyciągamy ich myślowe wibracje biedy i nędzy do siebie.Chrześcijanin może osiągnąć o wiele więcej bez korzystania z prawa Secretu (nawet jeśli ono działa). Chociaż dla niektórych może wydać się to ograniczeniem jednak dla chrześcijanina nie ma innej drogi i zbawienia poza Jezusem.

        • Piotr Michalak 17 stycznia 2013 w 09:52 - Odpowiedz

          Cenny głos w dyskusji. A więc właśnie też takie są moje odczucia. Z jednej strony niektóre zasady wydają się być fajne, słuszne, niewinne. Z drugiej strony zasadzone to jest na fundamencie ezoterycznym, czarodziejskim.

          Osobiście wolę nie wchodzić w coś, co może być zagrożeniem duchowym. Bo nigdy nie wiesz o jakie nieokreślone siły i energie kosmosu chodzi, ani od kogo one pochodzą. Jeśli podejrzewasz choćby, że jest osobowy Bóg, to implikuje, że są osobowe siły dobra i zła. W związku z tym nie ma bezosobowych, duchowych energii kosmicznych, które spełniają zachcianki. A skoro wydaje się komuś, że jakieś energie i siły są, to warto sobie zadać pytanie, od kogo one pochodzą, i czy masz pewność, że pochodzą z dobrego źródła. Zabawa w przyciąganie zaczyna przypominać chodzenie po cienkiej tafli zamarzniętego jeziora.

          • ja 18 stycznia 2013 w 20:06

            A skąd wiadomo że życie które teraz prowadzimy jest prawidłowe? Przecież możemy żyć bardzo żle celowo wprowadzeni w błąd przez kogoś.Tylko że to co znamy jest właśnie znane i przez to przyjmowane jako oczywiste.Przyjmijmy że ktoś został wychowany od urodzenia na wyspie gdzie żyło powiedzmy 5 rodzin i byli samowystarczalni.Czy taki 40 latek uwierzy że gdzieś może panować głód ,mogą być wojny itd.Nie będzie mógł tego pojąć.! I nie uwierzy dopóki nie zobaczy.

            Wiele świadczy o tym że właśnie ktoś nas tak zaprogramował.Zebyśmy biegali za pieniędzmi jak pies za własnym ogonem.Nigdy nie ma końca. Edukacja produkuje dobrego pracownika.W szkołach 80 % wiedzy jest niepotrzebna dla zwykłego człowieka.A to czego powinno się uczyć jak np. finanse -brak.Religia nie znosi niewygodnych pytań w stylu np.co się stało z 2 przykazaniem boskim? Przecież 10 przykazanie jest końcem 9-ego.Ja np.usłyszałem od znajomego (dodam że człowiek po studiach),z którym podzieliłem się swoimi wątpliwościami że wiara polega na wierze i nie chciał ze mną na ten temat dyskutować.Moim zdaniem właśnie o to chodzi kościołowi.Idealny niewolnik który zrobi co mu się karze. Ci którzy bronią wiary chrześcijanskiej niech także nie myślą że to jedyna słuszna wiara. Smiejemy sie (przynajmniej ja -bo też zostałem wychowany na chrześcijanina) z wiary np. islamu gdzie po śmierci kamikadze dostaje się w nagrodę 7 dziewic,a sami wierzymy z punktu widzenia islamisty w cuda typu że Maryja zaszła w ciążę będąc dziewicą,że Jezus zmartwychwstał itd.Pomyślcie chwilę nad tym.Przypomnę jeszcze że dawniej kościół katolicki twierdził że ziemia jest centrum wszechświata i jest płaska ,a kto twierdził inaczej był palony na stosie. To dla nich było jedyną słuszną prawdą.Kopernikowi się udało ale też nie miał łatwo ale inni np.Galileusz nie miał tyle szczęścia.Do tej pory są tajne archiwa w Watykanie . Czemu są tajne? Ja mam wiele wątpliwości i uważam że jeśli się nie zaryzykuje żeby poznać coś nowego to dalej będzie się żyć tak jak do tej pory (czytaj tak jak ktoś chce) Dlatego z większością filmu The secret sie zgadzam i uważam że jest bardzo wartościowy chociaż uważam że jest on tylko dobrym początkiem drogi poznawania która nigdy się nie kończy …

          • Piotr Michalak 18 stycznia 2013 w 23:46

            Z Twojej wypowiedzi wysnuwam jeden uniwersalny wniosek, mianowicie: obowiązuje nas POKORA. Jednocześnie obowiązuje nas to, w co wierzymy, jeśli ktoś w coś wierzy, więc pokora nie oznacza bycia trzciną na wietrze.

            Drugie przykazanie to ciekawy temat, moglibyśmy o tym porozmawiać, ale nie na łamach bloga, bo tu się rozpęta politykowanie w komentarzach 🙂

          • Robert 21 stycznia 2013 w 13:24

            A co się stało z Galileuszem? Bo nie rozumiem odniesienia.

  30. Andrzej Różycki 16 stycznia 2013 w 17:56 - Odpowiedz

    Bardzo się cieszę Piotrze że trafiłem na Twój kolejny wpis. To bardzo mądry raport i trafne przemyślenia. Dziękuję 🙂 Więcej w emailu…

  31. Robert Brzoza 16 stycznia 2013 w 17:00 - Odpowiedz

    Witam Piotrze

    Fajnie, że podałeś przykład tych trzech osób.

    W wielu miejscach w internecie i na niektórych szkoleniach można odnieść wrażenie, że zbudowanie biznesu jest proste.

    Wystarczy zrobić parę rzeczy, skopiować techniki i ….liczyć pieniądze.

    Wiem, że to nie jest popularne i ludzie nie chcą tego słuchać.
    Ale trzeba szeroko powtarzać, że biznes to ciężka harówa.

    Ludzie obserwują tych przedsiębiorców, którzy już zbudowali firmę. Słyszą, że pracują po 8 godzin i zarabiają tysiące. Sprzedają produkty w kilka dni. Osiągają niesamowite przychody z akcji promocyjnych.

    Ale nie dostrzegają podstawowej różnicy.
    Aby osiągnąć taki status, to nie wystarczy skopiować kilka technik.

    Trzeba codziennie harować po kilkanaście godzin.
    Zdobywać pełną wiedzę z dobrych szkoleń i książek.
    I cały czas zmieniać, próbować, dostosowywać.

    I nie kupować tych beznadziejnych szkoleń, które oferują góry złota.

    Biznes to życie, to podejmowanie decyzji i non stop zdobywanie wiedzy.

    Nie stać Cię na dobrą wiedzę – to nie zaczynaj biznesu.

    pozdr

  32. Krzysiek 16 stycznia 2013 w 16:34 - Odpowiedz

    Wow. jestem pod wrażeniem, mimo że nie od dziś czytam twoje artykuły i teksty. Ująłeś faktycznie coś “duchowego” co jest motorem działania o wiele potężniejszym niż same pieniądze. Droga wiary i biznesu która podążasz świetnie oddaje Twoją osobowość, świetny kierunek, idź nim dalej! Niech moc będzie z Tobą 🙂

  33. Piotr Dudziński 16 stycznia 2013 w 14:59 - Odpowiedz

    Piotrze, drogi mój imienniku. Cieszę się,ze trafiłem na Twój wpis, szkoda,że tak późno 🙂
    Ale jak to mówią, nie ma przypadków.
    Jak to dobrze spotkać osoby, które dostrzegają, że nie wszystkie mądre rady, przychodzące od trochę obcych nam kultur, muszą zadziałać automatem.
    Jest wiele sposobów zwiedzenia siebie i jednym z nich jest próba bezkrytycznego wdrażania wskazówek kłócących się obojętnie czy z naszym wewnętrznym przekonaniem, wychowaniem, sumieniem a już nie daj Boże wiarą ojców.
    I wychodzi nam wtedy karykatura, ktoś kto wie,że coś powinno zadziałać, ale nie ma pojęcia dlaczego nie działa.
    Wtedy rozwiązań jest kilka, walczy się z samym sobą,poddaje i rezygnuje lub przełamuje swój głos wewnętrzny, wystawiając się na działanie, nie do końca określonych sił, przy pomocy rytuałów lub formuł ( bez wnikania w szczegóły )
    Dobrze,że poruszasz te aspekty i tematy, na które niejedna osoba zdecydowała się przymknąć oczy w imię osiągania swoich celów, nie rozumiejąc, że za takie działanie rachunki, wcześniej czy później przyjdzie zapłacić słone.
    Gratuluję odwagi i trzeźwego myślenia.
    Chociaż ja z wiekiem też dochodzę do wniosku,że nie potrzebuję się na nic spinać.
    I czasami parę groszy w kieszeni (tylko 🙂 ) też potrafi dać poczucie niesamowitej wolności 🙂
    Byle nie za długo 🙂

  34. Sławomir Kobus 16 stycznia 2013 w 14:47 - Odpowiedz

    Wojtku, chrześcijaństwo nie jest oparte na strachu ale na cudownej obietnicy, “jeśli pójdziesz Moją drogą (Bożą) masz Moje błogosławieństwo. Jeśli skorzystasz z Moich drogowskazów dojdziesz do Mojego Domu i razem ze Mną będziesz mieszkał, dam Tobie też władzę (1 list do Koryntian 6:3), i razem będziemy robić rzeczy niesamowite. Daję Tobie te drogowskazy abyś ominął to co Ciebie zrani. Jeśli pójdziesz tędy zginiesz, jeśli tędy będziemy razem. Mówię to do Ciebie bo Cię kocham, daję Tobie wolną wolę tak jak Ja mam wolną wolę. Dlatego nie mogę cię zmusić abyś Mnie kochał.”

  35. LGe 16 stycznia 2013 w 14:29 - Odpowiedz

    Dobre, ale troszkę jaśniej tłumaczy to Fabian Błaszkiewicz w swoich nagraniach np w jednym zatytułowanym “Błogosławiony Bogacz”

  36. Marcin Jankowski 16 stycznia 2013 w 14:29 - Odpowiedz

    Piotrze genialny raport !
    Pierwszy raz się spotkałem, by osoba świecka w tak mądry i prosty sposób mówiła o wierze i biznesie, o pieniądzach i wartościach.
    Myślę niemal dokładnie jak Ty, dobrze że znalazł się ktoś potrafiący przelać je na papier, dzięki temu to co niewypowiedziane stało się realne do osiągnięcia i przekonałem się, iż nie jestem osamotniony w swoim podejściu do życia i biznesu.
    Miałem okazję poznać Cię osobiście i wiem, że żyjesz według tego co mówisz i piszesz, jesteś prawdziwy.
    Jesteśmy w tym samym wieku, ale szczerze zazdroszczę Ci tak bogatej wiedzy i doświadczenia życiowego i biznesowego. Co prawda przez kilka lat szukałem swojego powołania, pewien bagaż własnych doświadczeń także mam, ale nie umiem jeszcze wykorzystać go dla korzyści włąsnej i innych.
    Od 3 lat prowadzę agencję reklamową, właściwie działalność ukierunkowana na social media. Mam jednak wrażenie, że stoję w miejscu. Daleko mi do tego, by umieć trafnie rozponzawać ludzkie potrzeby, zawsze iść za głosem sumienia, realizować pasje i rozwijać talenty.
    Mam nadzieję, że dzięki Tobie wyjdę z marazmu i odkryję swoją życiową misję i powołanie.
    Już rezerwuję sobie 22-23 lutego na seminarium.

    Dziękuję za to, że jesteś Piotrek 🙂

    Pozdrawiam

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 15:23 - Odpowiedz

      Dzięki Marcin! Chciałbym tylko podkreślić, że może ciekawe rzeczy piszę, ale nie zawsze idealnie żyję. Często popełniam błędy i ranię innych, nie jestem nikim specjalnym, proszę nie kreuj sobie takiego mojego obrazu. Staram się jedynie dzielić z innymi mądrością odkrytą przez innych ludzi, a przeze mnie tylko wyszukaną i zebraną.

      • Marcin Jankowski 16 stycznia 2013 w 19:02 - Odpowiedz

        Piotrze bez obaw, nie traktuję Cię jako nadczłowieka. Niewielu wprost mówi o tym co Ty, jeszcze mniej tym żyje. Błędy popełnia każdy, niekażdy potrafi się do nich przyznać. Nie twierdzę, że jesteś wzorem w każdej dziedzinie życia, ale na pewno można uczyć się od Ciebie wartościowych rzeczy i podejścia do biznesu.

  37. Robert 16 stycznia 2013 w 14:28 - Odpowiedz

    Piotrze wczoraj wysłuchałem, że odszedł z kościoła Świętego Mikołaja w Gdańsku ksiądz. Zwolniło się miejsce dla Ciebie :). On po latach zmądrzał i wybrał miłość do kobiety rzeczywistej, a nie wyimaginowanego boga. Twoje ostatnie wypowiedzi zalatują mi próbę szerzenia fanatyzmu religijnego.
    A uczciwość, miłość, prawda, to nie są słowa zarezerwowane tylko dla religii, która jest przyczynom wojen i tragedii ludzkich.
    Pozdrawiam

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 15:27 - Odpowiedz

      Religia religią, ale w tym raporcie masz nawet wypowiedź znanego buddysty, który w zasadzie kierował się dokładnie tymi samymi wskazówkami i odniósł w życiu ogromny sukces.

      Rób więc Robercie na co masz ochotę i nie obrażaj mojego powołania; ja mam żonę i dziecko, a miłość do Boga jedynie zwiększa moją miłość do nich i łączy nas w rodzinę, której nie da się rozerwać.

      A co robi jakiś ksiądz mało mnie obchodzi, to jego sprawa co wybiera w swoim życiu, ja jestem wierny swoim wartościom bez względu na poczynania innych osób.

      Jeśli poczynania jakiegoś księdza determinują Twoją wierność wobec własnych wartości, to jest to oznaka słabego autorytetu wewnętrznego.

    • Robert 17 stycznia 2013 w 13:26 - Odpowiedz

      Robercie, w dzisiejszym świecie widać więcej takich co szerzą fanatyzm antyreligijny a mówiąc dokładniej fanatyzm antychrześjański. W tekście Piotra nie ma żadnego fanatyzmu. Jest zwykłe wyznanie wiary człowieka w kontekście swojej pracy.

      • Piotr Michalak 17 stycznia 2013 w 14:31 - Odpowiedz

        Prawda:) Fanatyzm działa w obie strony. Sporo się spotyka fanatycznych ateistów i fanatycznych antyklerykałów:) To też jest pewna forma wiary i religii:)

  38. Hubert 16 stycznia 2013 w 14:28 - Odpowiedz

    Ludzie cierpią przez swoje pragnienia i chęć podtrzymania tego co już “zdobyli”, stąd lęk przed brakiem pieniędzy, które mogą prowadzić do utraty wszystkiego co człowiek już “zdobył”…

    Wolność (nie tylko od pieniędzy) polega na tym, że pozbywamy się pragnień, przywiązania do pieniędzy, przedmiotów. Wyzbywając się pragnień, pożądań stajemy się wolni, przestajemy żyć w ciągłym napięciu i pędzie “co dalej”. Wtedy żyjemy w spokoju, nie zaprzątamy sobie umysłu fikcyjnymi problemami, nieistniejącymi problemami, obawami, przed “utratą”. Jesteśmy wolni. Możemy podążać za intuicją naszego serca 🙂

    Poruszasz Piotrze wątek religijny. Jak samo chrześcijaństwo jest wielkim skarbem, tak np. religia katolicka (oraz inne) niestety bazuje w dużej mierze na zastraszaniu i opiera się na lęku przed “złem”, szatanem, piekłem, grzechem i gniewem Boga. Nasza religia jest smutna i lękliwa, co jest zaprzeczeniem boskości, która jest czystą miłością.
    Uważam, że nasza “polska religia” zamazuje nam obraz autentycznego Boga i na opak przekazuje duchowe prawdy.
    Pisząc to mam na myśli wolność nie tylko od pieniędzy, ale i religii (jako systemu, a nie Boga…), które utrzymują nas w nieświadomości.

    Czytając Twój tekst czuć jego autentyzm, ale czytając o religii czuje zgrzyt 🙂

    Pozdrawiam,
    H.

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 15:32 - Odpowiedz

      Hubercie, ja myślę, że katolicyzm, protestantyzm i inne to są tak szerokie tematy, że trudno zapakować do jednego worka. W jednym miejscu spotkasz się może zastraszaniem, a w innym z ruchem charyzmatycznym wielbiącym i miłującym. Jeden ksiądz będzie grzesznikiem, a drugi będzie świętym. Jedna wspólnota będzie intelektualna, a druga ewangelizująca. Jest ogromne zróżnicowanie. Zbytnim uproszczeniem jest wsadzanie wszystkiego do jednego worka.

      To, co sugeruję, jeśli masz duże oczekiwania wobec wiary tudzież religii, to zapoznać się z dziełami św. Jana od Krzyża. To mój główny przewodnik po drogach wiary. Niestety dla wielu osób jest za trudny. Znajdziesz w internecie jego dzieła opublikowane na stronie http://www.voxdomini.com.pl/duch/mistyka/jk/spis.htm — niezbyt wygodna forma, ale można wpierw rzucić okiem choćby na “Noc Ciemną” czy “Drogę na Górę Karmel”. Tylko proszę nie wysnuwaj przedwczesnych wniosków na bazie jednego zdania. W to się trzeba wgryźć.

      • Hubert 16 stycznia 2013 w 16:18 - Odpowiedz

        Niestety, język jest niedoskonały i trzeba używać uproszczeń i uogólnień. Trudno jest np. Boga opisać słowami, albo uczucie miłości.
        Przestudiowałem nauki wielu mistyków i pocieszające jest to, że mówią o tym samym tylko, że innymi słowami i różnej formie 🙂 (Tak, wiem znowu uogólnieniam…).

        Dziękuje Ci za podesłany link, rzeczywiście łatwe to do czytania nie jest.

        Każdy z nas jest inny, ma różne doświadczenia i wymagania odnośnie religii, wiary.
        Osobiście wybrałem drogę poza wszelkimi religiami i nie wyobrażam sobie teraz tego inaczej.

        Niestety, z wieloma katolikami (są oczywiście wyjątki), księżmi trudno było dojść mi do porozumienia, bo wielu z nich ma klapki na oczach, została wychowana w takim, a nie innym środowisku i boją się wyjść z tej całej machiny i myśleć niezależnie (czyli tak jakby zwolnić się z etatu i otworzyć własną działalność gosp.).

        Niemniej szanuje Twoją religijność, bo jest autentyczna i uczciwa.

        Pozdrawiam 🙂

  39. Violetta 16 stycznia 2013 w 14:08 - Odpowiedz

    Piotrze,

    Wykazujesz sie odwaga!
    Nigdy by mi nie przyszlo do glowy,ze w wolnej Polsce przyznawac sie do wiary katolickiej bedzie uznawane za niemal akt heroiczny!
    Ale pozwalam sobie na takie slowa,bo doslownie przed chwila przeczytalam na twiterze wpisy opluwajce i obrazajace osoby,ktore wspominaja ,ze sa wierzacymi.

    Twoje uczciwe prezentowanie wlasnych pogladow powoduje,ze odbieram Ciebie jako osobe,ktora dziala w sposob moralny i etyczny w kazdym obszarze życia.

    Co do kwestii pieniedzy – podjales w raporcie wiele wątkow.
    Pozwole sobie w kilku pkt do nich sie odniesc:

    1. “Sekret” i jego “bohaterowie”nie mowia nic kontrowersyjnego.
    J.Assaraf,J.Vitale,B.Proctor tlumacza,ze jest jedna droga do przebycia dla osiagniecia sukcesu: mądre myslenie,nastepnie przekucie tego w dzialanie, a wszystko oparte na entuzjazmie,dobrych emocjach / czyli pasja/.

    2. Kiyosaki,T.Harv Eker w swoich książkach stwierdzają,ze dzisiejsze zawirowania / kryzys/wynikają z analfabetyzmu fnansowego społeczeństw

    Napisałeś,że ludzie nabyli nieruchomości po przeczytaniu kilku książek.Wlaśnie o tym ww autorzy piszą.Ignoranctwo / albo nieuzasadnione marzycielstowo/ zostają ukarane.Często bolesnie.Nawołuja do zdobywania wiedzy nt. zarządzania finansami.

    3.W jednym z watkow podejmujesz kwestie sprzedazy swoich uslug ,produktow – chyba wskazujesz na to,ze sukces sie odnosi,gdy ma sie konkretnie wybrana niszę swoich klientow, do ktorej chce sie skierowac oferte, a oferta ta rozwiązuje ich problemy.

    4.D.Trump przekazal ostatnio $5mln na cele charytatywne.
    Jak mu sie udalo to uczynic?
    Najpierw pomogl sobie zdobyc duzo wiecej pieniedzy.
    Mysle,ze egoizm / w dobrym znaczeniu tego słowa/ jest wymaganą cechą.

    pozdrawiam,

    Violetta

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 14:26 - Odpowiedz

      Wioletto cenny głos w dyskusji! Zgadzam się co do Twoich punktów, pokazałaś drugą stronę medalu. Tylko co do tego egoizmu bym dyskutował, pewnie masz swoją definicję tego słowa 🙂 Bo wg mnie egoizm to jest kierowanie się w życiu własnym ego, w odróżnieniu od kierowania się głosem sumienia (za definicją S. Coveya).

      Chcę przy okazji zaznaczyć, że zdecydowanie nie chcę być postrzegany jako osoba, która “działa w sposób moralny i etyczny w każdym obszarze życia”. Jestem tylko zwykłym, poszukującym, szarym człowiekiem. W niczym nie jestem lepszy od innych, a w wielu rzeczach jestem gorszy. Popełniam błędy i zdarza mi się kogoś zranić czy skrzywdzić. Nie chciałbym, aby ktoś wyrobił sobie na mój temat nadmierne oczekiwania i potem się zawiódł. Ja jedynie dzielę się wiedzą z ludźmi.

      • Violetta 16 stycznia 2013 w 14:37 - Odpowiedz

        Piotr,

        Wszak wszyscy jestesmy “tylko” ludzmi i popelniamy różne błędy.
        Ale ważne jest, żeby nie czynic tego z cyniczną satysfakcją,ze świadomie kogos nabieramy i w efekcie przez nas ktos cierpi.

        Ten wątek dyskusji też “jak ulał ” pasuje do problemu operowania pieniędzmi, prawda:-)

        pozdrawiam

  40. Robert 16 stycznia 2013 w 13:19 - Odpowiedz

    Tylko Bóg jest źródłem prawdziwego pokoju. “Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia”. Amen. Powodzenia panie Piotrze. Trzeba mówić prawdę.

  41. Celina Klimek 16 stycznia 2013 w 13:06 - Odpowiedz

    ja mysle, ze brak milosci do siebie napawa nas strachem i jezeli chodzi o pieniadze
    to strach podsuwa negatywne mysli wypada, nie wypada ,pewnosc siebie ze jestem dzieckiem Boga i zasluguje na wynagrodzenia za wykonana usluge to daje wolnsc i porozumienie z innymi ” jest w Bibli napisane jezeli zgadzasz sie na prace za denara tyle masz” uwazam ze pieniadze sa nam potrzebne do zycia jezeli nie stawia ich sie na pierwszym miejscu wtedy daja wolnosc i radosc. Pozdrawiam

  42. Michał 16 stycznia 2013 w 12:56 - Odpowiedz

    Piotrze od jakiegoś czasu czytam Twoje raporty i śledzę Twoje działania. Muszę przyznać, że coraz bardziej mnie zadziwiasz:) Gratuluje Ci odwagi w mówieniu wprost o swoich wartościach i wierze. Osobiście dochodzę do takich samych wniosków – odkąd skupiłem się na tym aby inni mieli więcej za moją przyczyną sam mam coraz jest więcej – jest to niesamowite i daje ogromne poczucie zadowolenia – pozdrawiam!

  43. Mikołaj Grząślewicz 16 stycznia 2013 w 12:32 - Odpowiedz

    Świetny raport.
    Pokrywa się po części z moimi przemyśleniami na temat tego kiedy pojawiają się pieniądze.
    Kilka miesięcy temu wydrukowałem sobie przekaz jakim się codziennie kieruje. Jest egoistyczny 🙂

    lepsze życie przedsiębiorcy = lepsze życie w aspektach jakie cenisz (np. czas wolny, swoboda, zdrowie i inne wartości zależne od konkretnej osoby)
    Twoje lepsze życie = rozwiązywanie problemów tysięcy innych ludzi
    rozwiązywanie problemów tysięcy innych ludzi = lepsze życie tysięcy innych ludzi

    lepsze życie przedsiębiorcy = lepsze życie tysięcy innych ludzi

    I w ten oto egoistyczny sposób chcąc zaspokajać swoje potrzeby, trzeba się altruistycznie skupiać na potrzebach innych. Nie sądzę by istniał jakikolwiek inny sposób

  44. Sempowicz Jerzy 16 stycznia 2013 w 12:22 - Odpowiedz

    Witaj Piotrze.
    Jak zwykle ciekawy i przemyślany raport.
    Do pieniędzy, ich zarabiania i wydawania można podchodzić różnie.
    Można oczywiście być biznesową hieną i tacy ludzie się zdarzają.
    Twoje podejście do pieniędzy i ogólnie biznesu jest oparte na Chrześcijaństwie i prawach wynikających z Biblii.
    Z tym, że Ty jesteś tego świadomy i świadomie o tym mówisz.
    Ja natomiast…….. traktuję biznes (i uczciwość w biznesie) i zarabianie pieniędzy właściwie tak samo jak TY, z tym , że nie wiążę tego tak jak Ty ze swoją wiarą.
    Bo mam z tym większy problem.
    Nie chodzę do kościoła, ani nie uczestniczę w jego życiu. Nie przyjmuję Komunii Świętej, ani księdza po kolędzie, nie odczuwam potrzeby dzielenia się z jakimś obcym mi facetem moimi”grzechami”, nie uznaję nieomylności Papierza ani tym bardziej “świętości ” księży.
    Niestety, w swoim życiu trafiłem na kapłanów, którzy byli debilami, despotami, nieukami, chciwcami, kłamcami i sadystami. Jeden z nich ks. Michał (nazwisko wyciąłem – P.M.) tak lał nas w kościele i na katechezie aż się wywracaliśmy. Nie dało się tego ukryć , więc wysłali go na misje do Afryki. biedne dzieci w Afryce!
    Pominę inne grzechy chrześcijaństwa bo nam się tu zaraz zrobi dyskusja niepotrzebna….
    Chciałem tylko zauważyć, ze mimo różnych doświadczeń życiowych podążamy prawie tą samą drogą w biznesie.
    Ty kierujesz się tymi wartościami (chrześcijańskimi ) świadomie, ja natomiast mam je wryte w osobowość przez rodziców zapewne.
    Nigdy nie chciałbym, żeby przez moje działania biznesowe ktoś płakał, lub bym kogokolwiek pozbawił ostatniej kromki chleba.
    Piotrze , do ponownego spotkania gdzieś w Polsce, z przyjemnością z Tobą znów zamienię parę słów:)

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 13:03 - Odpowiedz

      Dzięki Jurku za szczery komentarz.

      Ubolewam nad tym, że ludzie odchodzą od wiary przez takie sytuacje. Ja też nie wierzę w świętość księży.

      To są zwykli ludzie. Niektórzy są wspaniałymi ludźmi, a inni marnie skończą. Podobnie jak w każdej innej grupie społecznej, z tym, że jednak ich stan szczególnie zobowiązuje.

      W praktyce niektórych zobowiązuje, niektórych nie. Częściowo wynika to z faktu, iż są szczególnie pod ostrzałem demona, dla którego zdobycie jednego kapłana jest więcej warte, niż zdobycie takiego Jurka czy Piotra, bo zgorszy w ten sposób masy ludzi, co jednak tego kapłana nie usprawiedliwia.

      Chciałem tu jednak mocno powiedzieć, że ja chodzę do Kościoła nie dla księdza, ale dla Boga, który jest tam obecny, wg mojej wiary, popartej osobistym doświadczeniem mistycznym. Ksiądz nie może mi tego ani dać, ani mi tego odebrać: bo to jest moja indywidualna relacja z Bogiem.

      Podobnie jak teściowa albo szwagier nie może zadecydować o mojej miłości do mojej żony, bo to jest indywidualna relacja: moja z żoną. I tak jak żona jest dla mnie w domu najważniejsza bez względu na działania szwagra, tak samo Bóg jest w życiu najważniejszy bez względu na to, co ktokolwiek uczyni.

  45. Wojtek 16 stycznia 2013 w 11:12 - Odpowiedz

    Znów ciekawie. Samo “clue” It`s true.
    “Miłość usuwa lęk”, a nawet dodaje odwagi 🙂

    Ale … Chrześcijaństwo jest oparte na strachu.
    Przed Bogiem. Mimo, że Bóg jest miłością.
    Kwadratura koła 🙂

    Jak naczelni Chrześcijaństwa dbają o klienta? Sieją słowo.

    • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 11:22 - Odpowiedz

      Nie jest oparte na strachu 🙂 Co to za miłość, jeśli jest oparta na strachu? To tak, jakby Twoja czy moja miłość do żony była oparta na strachu przed nią. Co to za relacja by była?

      • Wojtek 16 stycznia 2013 w 13:18 - Odpowiedz

        W skrócie: Jeśli nie będziesz przychodził do naszego budynku, jadł naszych wafelków to biada.
        Człowiek nie chce biady. Stosuje się, więc do przykazów.
        W końcu mają one długą tradycje. Muszą być prawdziwe.

        A pobocznie
        Warto zamiast: nie bać się i wypłynąć na głębię
        po prostu mieć w sobie odwagę. Bo NLP działa.

        Tylko co z dekalogiem? 🙂

        • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 13:48 - Odpowiedz

          A co to za wiara, że ktoś je wafelki, bo mu pogrożą palcem? O czym my w ogóle mówimy? 🙂 Jak ktoś nie wie i nie wierzy w to, czym są te “wafelki”, a jedynie wypełnia regulamin, to nie ma tu mowy o żadnej wierze, ani o miłości do Boga. Zabawną mi dyskusję Wojtku urządzasz 🙂

          Wydaje mi się sprawa prosta. Próbuję tu dotrzeć przez analogię. Jak zapłacisz kobiecie pieniądze za to, aby wzięła z Tobą ślub, to nie możesz oczekiwać, że będzie Cię kochała, prawda? Tak samo dziecko zaciągnięte siłą do kościoła, a nie wierzące w Boga, nie zacznie jakimś magicznym sposobem nagle w niego wierzyć. Mam nadzieję, że nawiązaliśmy nić porozumienia 🙂

          A co do NLP to gruby temat na osobną dyskusję, o swojej własnej “głębi” 🙂 Czy działa, czy nie działa, to może kiedyś na łamach tego bloga precyzyjnie przeanalizujemy pokazując od różnych stron i z różnych perspektyw, bo temat jest ciekawy! Ale ten raport nie był o NLP więc wątku na razie nie rozwijam.

          • Wojtek 16 stycznia 2013 w 14:41

            O tak. Doskonale wiem o czym piszesz. To żadna wiara gdy pogrożą palcem. To strach.

            Skróciłem tylko myśl. Jest jednak tak, że ludzie chodzą do Kościoła ze strachu.
            Boją się piekła i wizji z Apokalipsy.

            Przez wiele lat wyszukiwałem takich jak Ty. Gorliwych. Kto będąc w budynku zwanym Świątynią waży każde słowo, a nie klepie schematu.
            Widywałem takie osoby w wieku dojrzałym. Kiedy umierał im ktoś bliski.

            Reszta to lęk. Łącznie z kierownictwem.

            Czy znasz kogoś kto wierzy w Boga wg. definicji Chrześcijańskich?
            To znaczy, że wierzy w jego istnienie, przepowiednie z pisma, żyje jak Bóg przykazał?
            Mówi się, że Jezus taki był. I póki co jest jedyny.
            Jeśli bowiem popełniasz grzech myślą, mową, uczynkiem lub zaniedbaniem to nie wierzysz w Boga.

            W sytuacji gdy bandyta mierzy do Ciebie z pistoletu. Mówi nie ruszaj się bo jak nie to strzelę to stoisz nie ruchomo. Nawet jak ma nienabity pistolet to wierzysz, że strzeli.
            I to jest wiara i jednocześnie strach.

            Jeśli, więc Bóg mówi nie miej cudzych bogów przede mną, a jednak się ma. Choćby przez moment. No to nie wierzę albo jestem głupcem (bandyta do mnie strzela).

            I warto uważać na aktualizacje grzechów, bo takowe są spisywane. Niektóre już nie są. Ciekawe czy prawo działa wstecz.

            Bóg jest Bogiem zazdrosnym. Bóg jest miłością. Miłość nie zazdrości. Kwadratura koła. Ponownie 🙂

            Piotrze wciąż czytasz wybiórcze księgi ułożone przez człowieka w cykl o nazwie Pismo Święte, a wydaje mi się, że inni interpretują je za Ciebie.

          • Piotr Michalak 16 stycznia 2013 w 15:21

            Ja Wojtku też takich osób poszukiwałem i długo nie musiałem szukać – szczęśliwie znalazłem trójkę przyjaciół, z którymi spotykamy się regularnie i wzajemnie sobie doradzamy. Mój mentor również jest taką osobą. Ponadto znam więcej takich osób, choćby we wspólnocie rodzin, do której przynależymy, albo w projekcie SzukajacBoga.pl, który delikatnie wspomagam.

            Chyba trzeba poszukać głębiej, niż tylko we świątyni. Kiedyś miałem odczucia identyczne z Twoimi. Uwaga na pewien mechanizm, jak one się tworzą: patrzymy na ludzi w kościele i automatycznie oceniamy, czy kierują się tym, czy czymś innym. My jesteśmy przedsiębiorcami, oczekujemy ogromnej siły charakteru. A ludzie są różni, typy temperamentu są różne i typy duchowości też są różne. Czasem ktoś jest cichy i spokojny, a nawet byś się nie spodziewał, jaki ma ogień w sercu. Trzeba uważać, by nie oceniać po pozorach, tego w każdym razie mnie nauczyło doświadczenie.

            Słusznie oceniasz, że jak się kocha, to się nie grzeszy. Jak kocham moją żonę, to jej nie zdradzam, ani nawet mi to przez myśl nie przejdzie! Więc jeśli człowiek kocha Boga, to też ciężkich grzechów nie popełnia, a jeśli popełnia, to są dwie opcje: albo jest słaby, albo nie wierzy. Jednak Ty Wojtku trochę przedwcześnie osądzasz i wrzucasz wszystkie grzechy do jednego worka, a wyróżnia się lekkie i ciężkie. Nieświadomie popełniony grzech nie jest ciężkim. Kocham moją żonę, ale nieświadomie powiedziałem coś, co ją zabolało. Analogicznie z Bogiem. Takie rzeczy się zdarzają. Za nie się po prostu przeprasza.

            Dokonujesz też pewnego uproszczenia. Mamy różne rodzaje zazdrości. Jak ktoś kocha, to oczywiście, że zazdrości, w sensie: chce Ciebie mieć dla siebie. Tak jest z Bogiem, i Twoja żona też nie chce się Tobą dzielić z innymi kobietami. Jednak miłość nie zazdrości w tym sensie, że jak prawdziwie moją żonę kocham, to nie jestem owładnięty mrocznymi obawami, że niby miałaby mnie zdradzić, a te obawy brałyby się z pożądliwego przywiązania. Tu jest ta sama analogia co z przywiązaniem do pieniędzy i majątku, o którym to przywiązaniu napisałem w obu ostatnich opracowaniach PDF. Jestem wolny od pożądliwego przywiązania cielesnego, od tzw. żądzy, jestem jednak przywiązany duchowo i oczekuję oczywiście uczciwości. Na tym to polega.

            W Piśmie jest mnóstwo takich rzeczy, że aby zrozumieć fragment trzeba wejść trochę głębiej w znaczenie słowa lub kontekst. Jak ktoś dopiero zaczyna czytać Pismo, to jest z tym oczywiście problem, i tu jest wielki test pokory człowieka: czy z góry sobie założy, że jest (pozorna) sprzeczność i odrzuci Pismo, czy może pokornie przyzna, że może czegoś nie rozumie, i zacznie szukać głębiej?

      • Adam 16 stycznia 2013 w 14:05 - Odpowiedz

        Dokładnie, chrześcijaństwo jest oparte na miłości.
        Przykładowo wyróżnia się dwa rodzaje żalu za grzechy.
        Niedoskonały – z lęku przed Bogiem i doskonały – z miłości do Boga.

Zostaw komentarz