Czy wszyscy mają problemy w firmie? Tylko dla przedsiębiorców

Strona główna/Rozwój Biznesu/Czy wszyscy mają problemy w firmie? Tylko dla przedsiębiorców
  • Problemy w firmie

Problemy w firmie

W niedzielę jadę do Krakowa na dwudniowe
szkolenie „Savoir Vivre w Biznesie”,
prowadzonego przez Leszka Leopolda
barona von Biberstein Kazimierskiego.

Muszę przyznać, że Leszek ma naprawdę
cudowne nazwisko 😉 Pozazdrościć!

Chyba się zrobiłem trochę sentymentalny 🙂
Ale chcę się tym z Tobą podzielić.

Również w mojej rodzinie była
dbałość o historię rodu.

Babcia pochodzi z rodu Olędzkich,
z którego większość moich przodków
wymordowano w czasie II Wojny Światowej.

W związku z pochodzeniem babci, moim
pradziadem jest gen. Jan Henryk Dąbrowski,
o czym nie omieszkała mnie dumnie pouczyć.

Wiele babci zawdzięczam i trudno mi
sobie wręcz wyobrazić, jak wiele mój
ród stracił przez wojnę. Praktycznie
zniknął, a najmniej w tym ważne dobra
ziemskie są już nie do odzyskania.

Babcia jako sierota została wówczas
– jako dziecko – sama z siostrą.

Musiała walczyć.

O przeżycie, o choćby najskromniejsze
jedzenie, o edukację, o wszystko.

Być może pradziad zostawił i mi nutkę
spuścizny swojego ducha, bo od lat,
niczym ów generał, „walczę”.

Walczę w swoim biznesie, o jego powodzenie.
Walczę prowadząc pracowników do zwycięstwa.
Walczę o serce mojej żony i o dobro dziecka.
Walczę o harmonię w życiu.
Walczę o to, aby w dzisiejszym świecie
nie zatracić siebie i swojej duszy.

Walczą i nasi kochani Czytelnicy, co widać
po wypowiedziach z ostatniej ankiety…

Przedsiębiorcy to najciężej pracujący ludzie
na świecie. Dlatego Was uwielbiam. Nie chodzi
o pracę liczoną w roboczogodzinach, ale w…
„sercogodzinach”.

Mówię o totalnym zaangażowaniu.

Mówię o niesieniu na swoich barkach ciężaru
walki o rynek, o zaangażowanie pracowników,
o finanse, o produkty i o setki innych spraw
– gdy do tego jeszcze urzędy dorzucają nam
dodatkowe ciężary do dźwigania.

To jest nasz „krzyż”.

Problemy w firmie zawsze były i będą. Pytanie, jak sobie z nimi poradzimy?

Mój początkowo klient, a teraz przyjaciel
Rafał, miał parę dni temu 3000 aukcji
na Allegro. Rafał płaci kilka tysięcy
PLN miesięcznie w prowizjach dla Allegro.

Każdy jego produkt jest inny, każdy też
wymaga od kilku, do parunastu zdjęć.

Zdjęcia Rafał trzymał w serwisie Grono.net,
traktując go jako jakby usługę hostingową.

Grono.net jednak parę dni temu upadło.
To niesamowite wydarzenie. Pierwszy polski
duży portal społecznościowy nagle zniknął.

Spółka Grono.net SA po prostu go zamknęła.
Bez zapowiedzi. Aż trudno w to uwierzyć.

Nagle 3000 aukcji Rafała przestało istnieć.
We wszystkich zdjęcia po prostu zniknęły.
Produktu Rafała bez zdjęć nie da się sprzedać.

Jednocześnie spółka Grona otworzyła nowy serwis
Grono.net.pl, w którym można kupić… uwaga, uwaga…
usługę dysku wirtualnego.

Ciekawe kto, po takim sabotażu, zaufa tej firmie
i zdecyduje się na trzymanie u nich plików? 🙂

Skoro to uczynili, ich ciężary ich przygniotły.
Można było upaść, ale… pytanie jest zawsze:
w jakim stylu? Wybieramy dobro czy zło?

Większy problem ma jednak Rafał, bo podmiana
parudziesięciu tysięcy zdjęć i wystawienie
na nowo 3000 aukcji wymaga zatrudnienia
dodatkowych osób.

Takie rzeczy się zdarzają i będą się zdarzały.

Widzę, po odpowiedziach w ankiecie, że
i Ty masz problemy w firmie. To mnie nie dziwi.

Rozwiązanie jest jedno.

Nie ma co narzekać. Jeśli chcemy być
przedsiębiorcami, taka jest droga.

Wielu czytelników myśli, że ten Piotr Michalak
to ma dobrze. Robi ponad sto tysięcy jedną
kampanią i żyje do góry brzuchem.

To nieprawda.

Ja się zmagam podobnie jak wielu z Was.

Mam swoje sukcesy i mam swoje problemy.
Nawet w tej chwili gdy to piszę.

Wszyscy inni biznesmeni się zmagają. A jeśli
nie, to albo jest to chwilowe — albo po prostu
mają takie podejście i mentalność.

To siedzi tylko w naszej głowie!

Nawet ci, którzy jeżdżą co chwilę na wakacje.
Wracają z wakacji i widzą swoich pracowników,
palących papierosy na schodach, zamiast pracować.

Problemy zawsze będą.
To jest droga.

Biznes zawsze będzie wyzwaniem.
Ale jest też drogą do wolności.

Pytanie, czy powiesz sobie: „To jest ciężki
problem”, czy: „To jest wspaniałe wyzwanie”?

Nie chodzi o same słowa. Ja, jako umysł
matematyczny, mam taką samą – albo większą
– motywację wobec „problemów” co wobec
„wyzwań”. Przez całe życie rozwiązywałem
bowiem właśnie „problemy”.

Chodzi o coś innego. Chodzi o emocjonalne
nastawienie do tego, co się dzieje. Chodzi
o nasze podejście.

To, jak nazwiemy swoje problemy w swojej
głowie, jest głównym czynnikiem tego,
jak patrzymy na swoje życie.

Musimy te wyzwania zaakceptować, albo
zrezygnować z tej drogi. Większy biznes
nie rozwiąże problemów, jedynie zmieni ich
rodzaj – i powiększy ich skalę.

Leszek Czarnecki też ma problemy w firmie i nie tylko.
Steve Jobs też je miał.
Ja też je mam.
Podobnie jak i Ty.

W najbliższych tygodniach czeka nas wspaniała
przygoda. Po zapoznaniu się z wynikami
ankiety szykuję dla Ciebie nowe materiały.

Będzie się działo! Już nie mogę się
doczekać kiedy opublikujemy to, co
w ukryciu teraz przygotowuję.

Wyniki ankiety były dla mnie dużym
zaskoczeniem. Sądzę, że zdradzę więcej
szczegółów w kolejnym odcinku 🙂

Pozdrawiam gorąco naszych czytelników
i zagrzewam Was do walki! Jesteś
jednym z liderów tego świata.

Jako przedsiębiorca należysz do
ludzi wkładających serce w swoją
pracę. Pokaż na co Cię stać!

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

41 komentarzy

  1. Michał 4 sierpnia 2012 w 17:51 - Odpowiedz

    Generalnie jeżeli robi się to co lubi to praca nie męczy, a unosi. Prawdziwa pasja towarzyszy niemal 24 godziny na dobę. Dlatego ja jestem ciągle gotowy na to, by zapisać kłębiące się ciekawe pomysły i myśli. Testowanie i ich i analiza rezultatów jest dla mnie pasjonująca. Samo szkolenie z czegoś co jest moją pasją jest dla mnie przyjemnością, a nie koniecznością, a tak naprawdę to też nazywa się praca.

  2. Gieorgij 7 lipca 2012 w 16:01 - Odpowiedz

    Panie Piotrze, czytajac Pana teksty mysle ze jest Pan wlasciwym facetem na wlasciwym miejscu. Naprawde wiele charyzmy w tych tekstach, czekam na wiecej. 😉

  3. Tomasz Wesołowski 6 lipca 2012 w 19:43 - Odpowiedz

    Sytuacja Rafała z Grono po prostu mnie położyła na obie łopatki. To nie jest kwestia błędu, czy brak rozsądku, braku myślenia strategicznego, podejściu do ryzyka jakiego można oczekiwać od “przedsiębiorcy”. To jest typowo Polskie podejście do biznesu, na cwaniaka a może się uda … Do niego można zaliczyć ciągłe występowanie w regulaminach klauzul niedozwolonych, braku rejestracji w GIODO i wiele innych kwiatków, oby jak najmniej takich negatywnych przykładów.

  4. Katarzyna Feliksik 6 lipca 2012 w 18:01 - Odpowiedz

    Po przeczytaniu przypadku z traktownaniem Grono.net jako hosting plików i ich zniknięciem…

    Zastanawiam się jak można robić biznes bez zabezpieczen, zwłaszcza w tych miejscach w których jest to najbardziej istotne, od których zależy nasza działalność?!!

    Zastanawiam się też czy dobrze oceniamy tę sytuację?
    Co Grono.net miało wpisane w regulamin usług, czy była tam mowa o odpowiedzialności serwisu za trwałość przechowywania danych i zamieszczanych plików, czy przewidywali i w ogóle zgadzali się na hosting plików? Pytań do tego zdarzenia jest wiele…

    Myślę, że prowadzenie biznesu to nie tylko pokonywanie przeszkód, ale ogroma odpowiedzialność i… nie tylko za siebie.
    Oczywiście wszyscy uczymy się i popełniamy błędy, ale pewne sytuacje “biznesowo myśląca głowa” powinna przewidzieć. I nie chodzi mi o posiadanie planu B na wszystko, bo to nie jest niemożliwe (raczej;), ale o zdrowy rozsądek.

    • Katarzyna Feliksik 6 lipca 2012 w 18:05 - Odpowiedz

      miało być “posiadanie planu B na wszystko nie jest możliwe” (jaki chochlik?;)

      • Maincraft 17 lipca 2012 w 09:30 - Odpowiedz

        Zgadzam się z Tobą w 100% Katarzyno, że Biznes to odpowiedzialność. Grono to nie firma hostingowa, a portal społecznościowy. To tak jak bym u Pana z watą cukrową założył lokatę na 7,5%. Dla mnie zero profesjonalizmu !

        • Katarzyna Feliksik 19 lipca 2012 w 16:45 - Odpowiedz

          Właśnie, fajnie to ująłeś 🙂
          Chociaż jak daje realny zwrot z inwestycji 7,5%… 😉

  5. Rook 6 lipca 2012 w 12:21 - Odpowiedz

    A ja nie przeczytałem tego tekstu (choć zachęcony zostałem zajawką z mejlingu), bo ciężko ze skoncentrowaniem czyta się tekst po 5 słów w wierszu i jednym zdaniu rozłożonym na 5 wierszy. Przeskoczyłem więc wzrokowo do historii o 3000 aukcji Rafała. Jak do cholery ktoś kto prowadzi taki biznes trzyma materiały do aukcji w serwisie społecznościowym, przy kilku tysiącach prowizji dla Allegro oszczędza 900 złotych polskich rocznie za nielimitowany hosting na przykład? Mam nadzieję, że takich historii tu nie będzie bo się tylko denerwuję a nie motywuję.

  6. Marcin 6 lipca 2012 w 11:08 - Odpowiedz

    Afera z grono.net przypomina do złudzenia ostatni upadek biura podróży SKY CLUB, upadli z dnia na dzień zbierając do końca pieniądze na wyjazd, którego nie będzie, branża i skala działania inna, ale podejście do klienta bardzo podobne.

    Z drugiej strony mając biznes oparty o przechowywane dane w sieci, zainwestował bym raczej w dobry hosting a nie darmowe usługi.

    Pozdrawiam
    Marcin

  7. Cyprian Mirewski 6 lipca 2012 w 10:54 - Odpowiedz

    Grono.net, to tylko awaria – przynajmniej administrator tak informuje:
    http://img26.imageshack.us/img26/8382/grononet201207060901.png

    Uczymy się zawsze na błędach – że trzeba mieć zawsze backup 🙂

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:16 - Odpowiedz

      Z tego co widzę: Wysłałeś Cyprianie zrzut ekranu z serwisu Grono.net.pl — a nie Grono.net, którego nie ma i chyba nie będzie. Administrator NOWEGO serwisu obiecuje, że przeniesie tam dane ze starego 🙂 To się robi nawet zabawne.

  8. Adam Przemyk 6 lipca 2012 w 10:40 - Odpowiedz

    Dążyć do doskonałości… toteż ta droga nigdy się nie kończy…:)
    Dzięki za inspiracje wojowniku Piotrze!
    Pozdrawiam,

  9. Pawel 6 lipca 2012 w 09:13 - Odpowiedz

    Kurcze nie potrafie sobie wyobrazic sytuacji gdzie mam swoj duzy biznes na allegro i zdjecia trzymam u obcego. Z calym szacunkiem dla kolegi bo to smutna chwila i wg mnie grono ostro polecialo w kulki ale winien swojej chwilowej kleski jest kolega sobie sam. No jak mozna trzymac 3000 zdjec na nie swoim serwerze robiac biznes na allegro przy kosztach hostingu, ktory by to dzwignal rzedu 200-300 zl na rok i bez backupów 🙁

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:14 - Odpowiedz

      Oczywiście że jest winien sobie sam. Jednocześnie pytanie, czy i Tobie nie zdarzyły się innego rodzaju błędy w biznesie, gdzie on z kolei powie, “Pawle, ja bym takiej głupoty nie zrobił”. Bo prawda jest taka, że każda firma ma inne kompetencje – dla Ciebie Pawle i dla mnie sprawy informatyczne są do załatwienia, bo mamy np. firmy internetowe, a on ma firmę odzieżową i u niego założenie choćby konta firmowego już może być wyzwaniem. Każda firma jest inna.

  10. Daniel Szymański 6 lipca 2012 w 09:08 - Odpowiedz

    Droga przedsiębiorcy to droga wojownika. Szczególnie w Polsce. Bądźmy więc jak samurajowie w Japonii silni, wytrenowani i oświeceni:)

  11. Jarek 6 lipca 2012 w 08:50 - Odpowiedz

    To czy nasze nazwisko jest cudowne czy też nie, to tylko projekcja naszego EGO. Dla mnie osobiście tytułomania czy też nazwomania ma płytkie korzenie. Wartościowanie człowieka po jego dokonaniach też jest średnio fajne. Ważne jest to, że w przebłyskach świadomości potrafimy oddzielić to kim jesteśmy od tego jakie role w życiu pełnimy.

    • MrMagic 6 lipca 2012 w 14:04 - Odpowiedz

      Jarku,

      Skoro wartościowanie człowieka po jego dokonaniach jest jak piszesz “średnio fajne”, to co według Ciebie jest miernikiem tego wartościowania?
      Według mnie wartość człowieka ocenia się właśnie przez pryzmat tego, co po sobie zostawia (czyt. czego dokonał w życiu). Gdyby było tak jak piszesz bezwartościowymi osobami byliby tacy ludzie jak Einstein, Skłodowska-Curie, Chopin i wielu innych.

      Co do oddzielania “jestestwa” od pełnionych ról życiowych, to osobiście też jestem odmiennego zdania. Uważam, że spójność ról życiowych z tym kim jesteśmy jest najwyższą wartością. Według Twojej teorii wychodząc z domu przestajesz być ojcem, mężem itd., a stajesz się pracownikiem, czy biznesmenem.

      Popatrz na to, co robi Piotr Michalak. On jest do bólu spójny i prowadząc biznes daje przede wszystkim siebie. Nie wychodzi z roli męża i ojca, gdy przekazuje swoją wiedzę.

      To oczywiście moje zdanie. Nie musisz się z nim zgadzać.

      Pozdrawiam, MrMagic

      • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:23 - Odpowiedz

        Ja jestem zdania, że upośledzone dziecko z silnym porażeniem mózgowym, niezdolne do samodzielnego funkcjonowania, może być jako człowiek tak samo – a nawet więcej – warte niż moja skromna osoba… chyba, że zaczniemy mierzyć kryterium finansowym. Ja jednak mierzę kryterium serca.

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:19 - Odpowiedz

      Zacytuję tu mojego kolegę Jarka Sikorę, wspaniałego menedżera: “Człowiek, liczy się CZŁOWIEK!!!” 🙂

      Chodzi mi o to, że każdy człowiek ma wartość jako osoba ludzka niezależnie od dokonań i sukcesów… co się kłóci z niektórymi ideami “sukcesu” naszych czasów…

      • MrMagic 6 lipca 2012 w 16:03 - Odpowiedz

        To prawda. Człowiek jako istota jest zawsze dobrem najwyższym. Niezależnie od tego, czego w życiu dokonał lub nie dokonał należy mu się szacunek.

        Nie zgodzę się jednak z Jarkiem, że należy oddzielać pełnione role życiowe od tego kim jesteśmy. Można być jednocześnie człowiekiem (w pełnym tego słowa znaczeniu), biznesmenem, ojcem, bratem i mężem.

        A co do wartościowania innych po dokonaniach, to nawet wspomniane przez Ciebie upośledzone dziecko zostawia coś po sobie. Myślę, że wszystko zależy od tego jakie kryteria wartościowania przyjmiemy (ludzkie, biznesowe itp.)

  12. Piotr Kawa 6 lipca 2012 w 08:39 - Odpowiedz

    Ciekawe podejście do problemów. Rok temu po raz drugi zakładałem firmę i byłem na 2-ch kursach dla nowych biznesmenek oraz biznesmenów (poprzednią firmę zamknąłem kilka lat temu).
    Obserwowałem tam jak ludzie zakładający swoje pierwsze biznesy tętnią życiem i entuzjazmem oraz z jakim zapałem rozwiązują “problemy” treningowe. Tamtą atmosferę właśnie porównuję do tego co nazywasz “wyzwaniem”.
    Ale z tego co wiem większość moich spół-kursantów dzisiaj “dźwiga swój krzyż” zmagając się z różnymi problemami i walcząc z rozczarowaniem.

    Ja zakładając firmę wiedziałem na co się porywam i dla mnie nie ma problemów – są tylko wyzwania, z którymi radzę sobie raz lepiej raz gorzej – ale zawsze idę do przodu.

    Ale dobrze że Ty Piotrze mając takie uznanie u czytelników piszesz o walce, o jej pozytywnej konotacji, o zamianie problemów na wyzwania i o tym, że jak się chce to można – bo taka motywacja jest potrzebna każdemu – a zwłaszcza przedsiębiorcom.

    pozdrawiam
    Piotr Kawa

  13. MrMagic 6 lipca 2012 w 08:35 - Odpowiedz

    Dzięki Piotrze!

    Takie słowa zawsze budują i podejrzewam, że nawet “stare wygi” biznesowe czerpią z nich motywację do działania. Chyba właśnie tego mi było trzeba. Kogoś kto powie mi “chłopie jeśli w tej chwili masz schody, to wierz mi, że za chwile wejdziesz na płaską powierzchnię”

    Jeszcze raz dziękuję!

    Pozdrawiam, MrMagic

    • ewuszka 6 lipca 2012 w 09:33 - Odpowiedz

      dzięki fajnie napisane ”jeśli w tej chwili masz schody, to wierz mi, że za chwile wejdziesz na płaską powierzchnię”……. od dziś moje motto. Ja zajmuję się ubezpieczeniami i jakoś zagubiłam się w tym roku z tym wszystkim 🙁 Wiem, że dzięki taikm ludziom jak tu wszystko będzie dobrze…

  14. Katja 6 lipca 2012 w 08:07 - Odpowiedz

    Zawsze z przyjemnością czytam Twoje artykuły, czy słucham wykładów – więc z niecierpliwością czekam co ciekawego wymyśliłeś na podstawie tej ankiety, która już podczas jej wypełniania dała mi sporo do myślenia …

  15. Lukasz Czarnecki 6 lipca 2012 w 08:04 - Odpowiedz

    Piotrze ująłeś sendo bycia przedsiębiorcą, ja sam prowadzę biznes od 2001 roku i jak podkreśliłeś, najważniejsze to traktowac to bycie jako drogę nie tylko do realizacji celów, ale cały czas uczyć się i być w biznesie, a nie w oczekiwaniu na lepsze. Zgadzam się też z tym, że sercogodziny to lepsza jednostka pomiaru pracy przedsiębiorcy, bo chyba przedsiębiorcą jest się cały czas….

  16. cowboy 6 lipca 2012 w 07:18 - Odpowiedz

    Ilekroć czytam o tym, że ktoś przezwyciężył trudności, zastanawiam się, czy dokonał tego dzięki silnej woli i wierze w zwycięstwo, czy może raczej dzięki solidnemu wsparciu MATERIALNEMU ze strony kogoś, kto był zainteresowany jego sukcesem, np “cichy wspólnik”. Nie wierzę, że można osiągnąć cokolwiek z przysłowiową dziurą w kieszeni. Nie da się! W pewnym momencie staje się pzred wyborem: albo wykonam kolejne 20 telefonów lub odwiedzę kolejnych 20 klientów, i po raz piąty zjem na obiad suchą bułkę i popiję ją wodą z kranu, albo – zjem w końcu jakiś tani obiad ale nie starzy mi już na odwiedzenie kilku potencjalnych klientów… Wiem, o czym mówię. W latach siedemdziesiątych zajmowałem się półlegalną wówczas akwizycją, czyli – pozyskiwaniem nowych rynków dla kilku zaprzyjaźnionych rzemieślników. Kilka co najmniej razy stawałem pzred dylematem – zjeść coś na śniadanie, czy kupić 2 litry benzyny i na głodniaka jechać do kolejnego potencjalnego klienta, nie mając gwarancji że cokolwiek on kupi, za to mając pewność, ze jeżeli nie kupi, to nie pojadę dalej ani nie wrócę, bo nie będzie za co. Kilka razy tankowałem dając w zastaw dowód osobisty albo zegarek (na szczęscie szwajcarski). I nauczyłem sie, żeby nie wchodzić w żaden biznes, nie mając rezerwy finansowej na czarną godzinę, która może trwać nawet kilka miesięcy…

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:21 - Odpowiedz

      Opisujesz Ryśku bardzo skrajną sytuację… i tu znowu pokazujesz pewną prawdę o przedsiębiorcach, że nawet w obliczu skrajnego kryzysu potrafią się nie załamać, a wręcz przeciwnie, wyjść obronną ręką… taki dokładnie jest mój dawniej klient, dziś już przyjaciel Rafał… a Twoja historia temu nie zaprzecza, tylko to potwierdza, więc zastanawiam się co miałeś na myśli 😉

  17. Łukasz M. 6 lipca 2012 w 07:49 - Odpowiedz

    Jak zwykle bardzo motywująco 🙂 Dzięki

    Kiedyś przeczytałem takie słowa:
    “Słowo problem zamień w słowo wyzwanie, życie od razu stanie się ciekawsze.”

    Od kiedy zacząłem to stosować moje życie naprawdę stało się fascynujące. Podchodzę do wszystkiego bardziej na luzie i traktuje trochę jak “grę”. Gdym mam do przejścia jakieś wyzwanie i mi się nie uda to wmawiam sobie, trudno spróbuję trochę inaczej, może wyjdzie, … i tak dalej.
    Aż w końcu się udaje, zupełnie tak jak w grze.

    Pozdrawiam Cię Piotrze i wszystkich czytelników bloga.

  18. Jacek Tyarński 5 lipca 2012 w 22:50 - Odpowiedz

    Z uwagą przeczytałem Twój tekst …. prawda jest taka że to MY, przedsiębiorcy jesteśmy solą tej ziemi ( ale górnolotne stwierdzenie ) … nie mamy postaw roiszczeniowych, nie krzyczymy że nam się coś NALEŻY, płacimy podatki, martwimy się skąd uzbierać na wypłaty pracowników, walczymy z zatorami płatniczymi, wściekamy się na bezradność sądów i komorników, zaciskamy zęby kiedy widzimy jak politycy populiści szastają naszymi pieniędzmi bez opamiętania …. mam nadzieję że kiedyś uświadomimy sobie że jesteśmy dla tego kraju potrzebni i RAZEM stworzymy siłę która będzie miała coś do powiedzenia …

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:25 - Odpowiedz

      Jacku, nie mógłbym tego lepiej wyrazić słowami. Dzięki za ten tekst.

      Natomiast co do jednoczenia się przedsiębiorców, to w naszym pokoleniu w to nie wierzę. Jesteśmy indywidualistami. Kolektyw przedsiębiorców może być w mikroskali, np. LEWIATAN czy inne organizacje biznesowe, w takim wypadku faktycznie ma to jakąś rację bytu… jednak ludzie odnoszący sukces w biznesie chyba jednak koncentrują się bardziej na SWOIM biznesie… czyli indywidualizm…

      • Jacek Tyarński 6 lipca 2012 w 19:46 - Odpowiedz

        Piotrze … wiem że jesteśmy indywidualistami 🙂 Próbowałem przed laty skonsolidować rynek reklamy w małopolsce. Niestety głową o ścianę 🙂 Ale ponieważ na Targach w Poznaniu współpracuję często z poznańskimi firmami widzę że można inczej. Że oni współpracują ze sobą i zarabiają pieniądze. Nie ma sytuacji takiej że ” Ja nie zarobię ale konkurencja też nie zarobi “. Czyli jest to kwestia zmiany mentalności 😉 Pracuję nad usprawnieniem projektu który właśnie ma na celu aktywizację ludzi na poziome gminy, osiedla,dzielnicy, miasteczka. Budowanie lokalnych społeczności. Programu który także a może przede wszystkim ma na celu wspieranie POLSKIEJ przedsiębiorczości. nawet nie wiesz jak jest cieżko 🙂 Ale do cholery ktoś musi zacząć krzyczeć: ” Jestesmy na tyle silni na ile będziemy razem !!!” O tym wiedzą bogate społeczeństwa, o tym wiedzą bogate i mądre nacje z którymi zamiast walczyć powinniśmy je podpatrywać. Długa droga …. wiem, ale cały czas wierzę 😉

        • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 20:23 - Odpowiedz

          To dobrze… od takiej wiary zaczyna się zmiana na lepsze! Taką wiarę musi mieć przywódca, który pociągnie za sobą innych. Trzymam kciuki.

          • Jacek Tyarński 6 lipca 2012 w 21:22

            Dziekuję Piotrze …. chociaż mam przesyt jeśli chodzi o przywódców 🙂 Wolałbym być postrzegany po prostu jako ktoś mądry kto ma cos wartościowego do powiedzenia… teraźniejsi przywódcy mają do powiedzenia coraz mniej 😉 Dawniej społecznosci lokalne opierały się na mądrosci ludzi którzy cos przeżyli i mieli doswiadczenie dzieki któremu dostrzegali to czego inni nie dostrzegali … teraz opierają sie na przywódcach albo nie maja ich wogóle. W Biblii którą czytasz dobrymi przywódcami zostawali ci którzy wierzyli mocna wiarą i mieli zasady. Wtedy Bóg dawał im siłę …. myśle że na to jeszcze nie zasłużyłem 🙂 🙂

  19. Lech Baczyński 5 lipca 2012 w 18:30 - Odpowiedz

    A’propos grona i trzymania tam zdjęć:
    – jeżeli ktoś używa czegoś co nie jest usługa hostingową jako hostingu – to musi liczyć się z takimi rzeczami jak opisałeś
    – ja uczyłem zawsze innych, żeby polegali na własnych hostingach i wlasnch domenach, a nie czyichś serwisach – o ile jest to możliwe.

    • Piotr Michalak 6 lipca 2012 w 15:26 - Odpowiedz

      To co piszesz jest spójne z ideą naszego NetMailera notabene 🙂

    • Jacek Tyarński 6 lipca 2012 w 21:41 - Odpowiedz

      Święte słowa 🙂 Przecież utrzymanie hostingu i nawet kilkunastu domen nie jest aż takim wydatkiem dla człowieka który po prostu zarabia. Chociaż …. pojęcie biznesmena już sie trochę zdewaluowało. Przykładem może być biznesmen korzystający np. z pewnej sieci telefonicznej na P 😉 To nic że każdy inny płaci za kontakt z nim jak za woły … to nic że jak zadzwonisz do niego to gada bez sensu byle długo bo w jego głowie zakodowane jest że im więcej ktoś do niego dzwoni tym więcej bedzie miał darmowych minut … ważna jest optymalizacja kosztów w firmie 😉 ….. A powinno sie takiej osobie powiedzieć jak Boguś Linda : ” Nie chce mi sie z Tobą gadać ….” Moja babcia, partyzantka która w lesie spędziła dwa lata, kobieta mocno za to prześladowana po wojne i może przez to bardzo mądra używała czasami dosadnych powiedzeń. I gdyby usłyszała historę i znikających zdjeciach którą opowiedział Piotr skomentowała by to tak : ” Szkłem sie dupy nie da wytrzeć ” …. mam nadzieje Piotrze że nie dostane bana za brzydkie słowa 😉 ?

      • Piotr Michalak 7 lipca 2012 w 13:34 - Odpowiedz

        Chłopaki zwróćcie jeszcze uwagę na to, że podobnie jak padło Grono, może Wam też paść nie tylko YouTube, nie tylko Google Adwords (co się już wiele razy działo) i wyniki w Google, ale nawet firma hostingowa może zrobić pierdut i zniknąć z rynku.

        Gwarancji nie macie z niczym. Wszystko to są tylko firmy prywatne 🙂

        • Jacek Tyarński 7 lipca 2012 w 22:48 - Odpowiedz

          Piotrze niby prawda, ale pierdut może zrobić wszystko … nie tylko prywatne 🙂 Może zabraknąć prądu wtedy nie bedą działały ani karty kredytowe ani bankomaty. No i wtedy wszystkie szkolenia ” Jak zostać milionerem ” idą sie pieprzyć …. ale co tam …. wyobraź sobie że paść mogą – choć to nieprawdopodobne – nawet takie popatęgi jak ZUS !!!! Czujecie to Panowie ??? 😉
          No dobra … żeby nie było że jestem niespełna rozumu … żartowałem z tym ZUS-em 😉

          • Piotr Michalak 9 lipca 2012 w 19:27

            Hehe 🙂 A z tym ZUSem to dla niewtajemniczonych powiem, że całkiem prawdopodobne 🙂 Co więcej, wyobraźcie sobie drodzy czytelnicy, że zbankrutować może Wasz bank… a nawet państwo Polskie 🙂 Niemożliwe? A co się stało z Grecją? Musimy się obudzić 🙂

          • Maincraft 17 lipca 2012 w 09:40

            Kurcze prawie jak MATRIX

          • Jacek Tyrański 24 lipca 2012 w 06:47

            Piotrze ja wiem że ZUS może upaść i z ekonomicznego punktu widzenia to niemal nieboszczyk ale ponieważ jest to maszynka do marnowania i trwonienia pieniędzy to jestem przekonany ze nigdy nie upadnie … będzie tylko coraz wiecej kosztował i coraz mniej dawał 😉

Zostaw komentarz