“Czym miliarderzy różnią się od normalnych ludzi?” – Elon Musk – biografia – cz.1

Strona główna/Pieniądze, Rozwój Biznesu/“Czym miliarderzy różnią się od normalnych ludzi?” – Elon Musk – biografia – cz.1

Elon Musk, urodzony w 1971 roku, wartość netto $23 mld, 40 najbogatsza osoba na świecie wg Forbesa. Trzykrotnie rozwiedziony z dwiema żonami, ma 5 dzieci, szóste zmarło. Uciekł przed służbą wojskową z RPA do Kanady, a po trzech latach do USA, gdzie uzyskał dwa dyplomy – z ekonomii i fizyki. 

W jaki sposób zarobił pierwsze większe pieniądze? Jego startup Zip2 został kupiony przez firmę Compaq w 99 r. za $307 mln w gotówce i $34 mln w opcjach na akcje. Ale Elon otrzymał z tego tylko i aż $22 mln, ponieważ miał tylko 7% udziałów we własnej firmie. 

Jeszcze w 99 r. Musk założył firmę X.com, która połączyła się później z PayPalem. Ten natomiast został sprzedany już trzy lata później, w 2002 roku – eBayowi, za $1.5 mld, ale w akcjach. Pomimo, że Musk zaczął X.com wkładając w nie aż $10 mln, z tej transakcji zobaczył niecałe 12%, a konkretnie $165 mln. 

Jak widać Elon od początku do każdej z firm zapraszał inwestorów. To samo robił Steve Jobs i właśnie w ten sposób ryzykując został wyrzucony z własnej firmy. Również Elon nie należy do osób, z którymi się przyjemnie pracuje, a jego styl spowodował, że wielokrotnie nie dopuszczano go albo odsuwano ze stanowiska prezesa. To ryzyko jednak – ryzyko utraty władzy – było dla nich obu mniej istotne niż możliwość zarobienia dziesiątek lub setek milionów dolarów przy wyjściu z firmy. 

Obaj bohaterowie przedsiębiorczości byli też na tyle pokorni, aby pogodzić się z posiadaniem w firmie jedynie pakietu mniejszościowego typu 7% lub 12%. Kto z nas buduje w ten sposób firmy? Mimo to, chciało im się nadal pracować. Przywiązanie do procentów i brak większej wizji to główny powód, dla którego właściciele firm nie pozyskują inwestorów. W ten sposób nie skalują wartości udziałów. Udziały bowiem stają się cokolwiek warte dopiero, gdy jest na nie rynek, a rynku nie ma, gdy to tylko my posiadamy te udziały. 

Wypadałoby jednak podrążyć i sprawdzić, czy nasi bohaterowie – miliarderzy – nie mylą się, tak hojnie szafując procentami. Wyobraźmy sobie firmę – spółkę z o.o. albo akcyjną – z kapitałem zakładowym 50.000 zł. Jeden udział albo jedna akcja jest warta 1 zł. Mamy zatem 50 tys. udziałów albo akcji. 

Wyjaśnijmy jeszcze, bo stosuję to zamiennie, czym się różnią akcje od udziałów? Akcje różnią się tym, że są papierem wartościowym, który może być notowany na giełdzie, podczas gdy udziały sp. z o.o. nie są papierem wartościowym same w sobie, choć stanowią w zasadzie analogiczny akt własności spółki. Podobnie też jak spółka akcyjna może wyemitować akcje, tak też sp. z o.o. może podnieść kapitał zakładowy, dając nowym współwłaścicielom nowe udziały po ustalonej przez strony cenie.

Wróćmy do przykładu. Mamy zatem 50 tys. akcji i 50 tys. zł kapitału zakładowego. Wyobraźmy sobie sytuację, że jeden inwestor albo – lepiej – grupa tysiąca inwestorów, zgadza się zainwestować w naszą spółkę dwa razy tyle co my, czyli 100 tys. zł. Ale my zgodziliśmy się w zamian za to dodrukować w spółce – nazywamy to emisją – tyle samo akcji, ile my mamy, czyli 50 tys. akcji. 

Co się teraz dzieje? Spółka nadal ma akcje o cenie nominalnej 1 zł, ale cena rynkowa akcji wzrosła do 2 zł. W zasadzie oznacza to, że nasz kapitał, wynoszący wciąż 50 tys. akcji, warty jest teraz dwa razy więcej, niż poprzednio. Oczywiście można powiedzieć, że mamy teraz tylko 50% udziałów w firmie. Ale my nie sprzedaliśmy 50% udziałów firmy. Mamy wciąż tyle samo akcji. Nikt nam ich nie odebrał. To spółka wyemitowała i sprzedała nowe akcje. My nic nie straciliśmy w tym zakresie. 

Oczywiście, ryzykujemy utratą władzy w spółce. Musimy teraz, jak to mawiam, spowiadać się przed akcjonariuszami. To dodatkowe obowiązki. To nie jest przyjemne. Nie możemy wydawać pieniędzy spółki na nieprzemyślane wydatki lub sprawy prywatne. Dlatego jest to tylko przykład i realnie nie opłacałoby się aż tak rozwadniać spółki za tak małą inwestycję. 

Ale w zamian mamy nawet w tym przykładzie już trzy razy większy kapitał w spółce, którą możemy teraz szybciej rozwinąć. Mamy tyle samo akcji i są one dwa razy więcej warte. A mówimy tu tylko o przykładowej sytuacji, która jest mniej korzystna niż te stosowane w praktyce przez miliarderów. W rzeczywistości takich emisji robi się kilka, po kilka do kilkunastu %, stopniowo podnosząc wycenę spółki, aż stanie się ona warta miliardy dolarów. 

Miliarderzy starają się chronić swoją władzę i aktywa nie rozcieńczając spółki zbyt szybko, zbyt hojnie, i troszczą się o swój interes w tym procesie – to jasne. Jednocześnie jednak zwykli przedsiębiorcy nigdy tego nie robią. A w taki właśnie sposób Elon Musk został miliarderem, podobnie Steve Jobs i większość innych osób, które widzimy na liście Forbesa. Roger Hamilton nazywa emisję akcji drukowaniem własnego pieniądza – i słusznie, bo akcje to papier wartościowy. 

I najważniejsze, o czym wielu zapomina – nasza spółka po pozyskaniu inwestorów staje się znana w środowisku, zyskuje grupę popleczników, i w interesie wielu osób jest ją wspierać na rozmaite sposoby, np. poprzez kupowanie w niej produktów i usług, polecanie nowych pracowników, rekomendowanie jej innym klientom i różnego rodzaju pomoc.

C.D.N. a tymczasem – jaki jest kolejny krok?

  1. Proszę napisz pod tym artykułem swój komentarz. Napisz co Cię zaskoczyło. Czego się nauczyłeś/aś. Jakie masz do mnie pytania.
  2. Aby otrzymać kolejną część artykułu, zapisz się na mój newsletter po prawej stronie (nie zapisuj się, jeśli już go dostajesz).
  3. Jeśli chcesz zbudować wielką firmę, zainteresuj się i poczytaj o Akademii Biznesu Piotra Michalaka.
By |16 stycznia 2020|Categories: Pieniądze, Rozwój Biznesu|15 komentarzy

About the Author:

Od 2005 roku prowadzi przedsiębiorców do lepszej jakości życia. Pomaga podwoić dochody i podwoić liczbę godzin wolnego czasu poprzez organizację firmy i innowacje w modelu biznesowym. Założyciel Akademii Biznesu Piotra Michalaka. Przeczytaj więcej o historii Piotra.

15 komentarzy

  1. Wojciech 18 stycznia 2020 w 14:18 - Odpowiedz

    Piotrze,
    sprawdź – policz jeszcze raz wartość akcji po emisji dodatkowych 50tys akcji po 2zł.
    Wiedza nt powiększania wartości firmy i zdobywania pieniędzy na jej rozwój jest oczywiście konieczna, ale nic nie mówi o najważniejszym – dlaczego ktoś chciał w nią zainwestować. Niewątpliwie otwarcie na świat i znajomość jego problemów i potrzeb jest drogą do kreowania nowych pomysłów, i to właśnie ta wiedza otwiera oczy i możliwości rozwoju firmy w większej i szerszej skali. Ta perspektywa z kolei jest magnesem dla inwestorów. Mamy tu do czynienia z klasycznym, marketingowym ( nie sprzedażowym) podejściem/modelem rozwoju.
    Wojciech

    • Piotr Michalak 22 stycznia 2020 w 13:33 - Odpowiedz

      Policzyłem Wojtku jeszcze raz i nie widzę błędu. Nasz kapitał, nasze 50 tys. akcji jest warte teraz 100 tys. zł, do tego inwestora 50 tys. akcji jest warte 100 tys. zł. Wartość całości 200 tys. zł.

  2. Andrzej 18 stycznia 2020 w 02:16 - Odpowiedz

    Cześć Piotr
    1 Takie i podobne podejście jest dla mnie naturalne. (Od jakiegoś czasu tak mi się przestawiło). Ale u mnie zaczęło się od wymyślenia dwóch elementów, Flow System czyli
    nowej formy struktury firmy (eliminującej selekcję negatywną, jedno z największych ograniczeń dużych systemów, firm, koncernów a nawet państw). Oraz coś co roboczo nazwałem Open Business (nazwa adekwatna do koncepcji, to jest jeszcze w fazie wstępnej idei).
    Razem są to składowe dobre do tworzenia i rozwoju dużych spółek. W moim przypadku mają to być spółki tworzone jako coś co nazwałem Biznes Doskonały, czyli dobry korzystny dla każdego i pod każdym względem.
    Przepraszam za długi wstęp, ale…
    Mam wątpliwości czytając ten tekst i inne Twoje teksty ostatnio, czy chodzi w tym tylko o pieniądze?
    Czy spółki i akcje są tylko po to żeby wyciągnąć jak najwięcej kasy czy po to żeby tworzyć jakieś dobra, wartości?
    Wiem że pogoń za pieniądzem też może powodować rozwój. Ale zdecydowanie wolę kierować się dążeniem do robienia czegoś dobrego, a pieniądze jako środek do realizacji no i zapłatę nagrodę za to. Co nie wyklucza bycia nawet bardzo bogatym, wręcz przeciwnie.
    Kwestią jest tylko co jest celem a co środkiem do jego realizacji.

    Mam też wątpliwości co do Twoich wyliczeń.
    Spółka miała 50 tys kapitału 50 tys akcji = akcja 1 zł
    inwestorzy kupili za 100 tys 50 tys akcji = akcja 2 zł
    Jest 150 000 zł kapitału i 100 000 akcji
    to jak to jest że akcje nadal są nominalnie warte 1 zł a nie 1,5 zł na rynku 2 zł a nie 1,5 zł ?

    Tu dochodzimy do trzeciego, kluczowego elementu związanego z pierwszym. Akcje, żeby korzystnie albo nawet w ogóle sprzedać, muszą być atrakcyjne dla kupujących. I tu wracamy do wartości samej firmy oferującej produkty i zyski lub ewentualnie ich obietnice, żeby byli chętni i kupowali akcje. A najlepiej jedno i drugie, aktualne zyski plus perspektywa jeszcze większych zysków.
    Czyli fundamentem jest nadająca się do takiego biznesu atrakcyjna oferta. A akcje pozwalają maksymalnie ją rozwijać i czerpać z niej maksymalne zyski.

    • Piotr Michalak 22 stycznia 2020 w 13:40 - Odpowiedz

      Witaj Andrzeju, zgadzam się z poglądem i wcale jemu tu nie zaprzeczałem, że biznes służy do tworzenia wartości, a im większa wartość, tym większa waluacja (czyli też wartość, sic!) firmy. Wartością są potworzone rozwiązania, systemy, produkty, kanały dystrybucji, zespoły, etc. tworzące jedną większą unikalną całość. Wartość nominalna akcji natomiast to wartość na papierze. Trochę analogicznie jak z kolekcjonerskimi banknotami czy monetami. Kolekcjonerska, hipotetyczna moneta 5 zł wykonana ze złota i emitowana przez NBP będzie nominalnie warta 5 zł, ale – rzecz jasna – z racji tego kolekcjonerstwa oraz materiału (złota) jej realna wartość wyniesie np. 3000 zł. Podobnie jest z akcjami, cena rynkowa nie wpływa na cenę nominalną, to dwie różne wartości. Nominalna wynika np. w spółkach z o.o. z umowy spółki, tak jak została początkowo ustanowiona wartość 1 udziału.

  3. Bogusław 17 stycznia 2020 w 22:35 - Odpowiedz

    W końcu poruszasz tę mało omawianą i ważną kwestię, jak generowanie wartości własnej firmy (czyli drukowanie własnych pieniędzy, o czym wspominasz) i zarządzanie swoimi aktywami w postaci akcji/udziałów. Napisz więcej, także o fuzjach, przejęciach, wnoszeniu akcji/udziałów do innej spółki zamiast pieniędzy, płaceniu akcjami/udziałami zamiast pieniędzmi, zakup firmy bez pieniędzy, o czym już kiedyś pisałeś, itp.

    Kilkanaście lat temu byłem zszokowany jak przeczytałem, że Bogdan Szewczyk (firma Bodzio – meble), będący wtedy na 100 pozycji tygodnika Wprost najbogatszych ludzi w Polsce swoją firmę prowadził jako działalność gospodarczą! Czujesz to? I wiesz co, że do dzisiaj się za wiele nie zmieniło, bo przekształcił ją w … spółkę jawną. Myślę, że jakaś pani Henia, jego księgowa mu doradza – a on jej słucha. Z całym szacunkiem do osiągnięć tego człowieka, ale coś tu nie halo. Gdzie tu zarządzanie ryzykiem? Jak tu dokonać sukcesji, gdy choćby masz podpisane na siebie kilka tysięcy umów o pracę?

    Wracając to artykułu, to uwaga, bo w przykładzie coś się nie zgadza. Wniosłeś do swojej spółki 50 tys. zł kapitału i w zamian objąłeś 50k akcji, to znaczy że masz tylko akcje, a kapitał ma spółka – nie ty. Tu nie ma mowy o duplikacji – masz jedno z tych dwóch aktywów. A to oznacza, że aby dalej się zgadzało inwestor zewnętrzny powinien wnieść 150 tys. zł kapitału, za co dostał 50k akcji. Wtedy macie po 50%, a akcje są warte (wg wyceny księgowej) 2 zł.

    • Piotr Michalak 22 stycznia 2020 w 13:47 - Odpowiedz

      Słuszna uwaga o p. Bogdanie i wielu innych, takich przedsiębiorców jeszcze z początków albo i sprzed transformacji mamy w Polsce wielu, i nie mi to oceniać, zbyt na to spokorniałem, pewnie i ja po 50, albo i wcześniej, będę miał swoje przywary i przyzwyczajenia, czyniące mnie starym zgredem. Już dziś patrzę z podziwem na moją siostrę jak śmiga po serwisach społecznościowych, których ja totalnie nie ogarniam, ale odpłynąłem. Dziękuję za zachętę do dalszego pisania. Co do niezgodności: Kapitał po wniesieniu ma spółka, nie ja, zgadza się, aczkolwiek ja mam 100% spółki, a więc pośrednio jej kapitał – rzecz jasna mogę nim nie rozporządzać jeśli powierzyłem zarządzanie innym. I nie zgadza się co napisałeś dalej. To nie kapitał na koncie spółki jest kapitałem spółki. To są jej płynne aktywa finansowe. Tak, potocznie nazywa się je kapitałem. Ale tu mówię językiem formalnym. Spółka faktycznie po wniesieniu 100 tys. od inwestora będzie miała na koncie np. 150 tys. Natomiast wartość “rynkowa” jej akcji wzrasta do ceny, po której zostały sprzedane, czyli 2 zł, a więc całość = 200 tys. Oczywiście hipotetycznie – po pierwszym inwestorze nie widzimy od razu kolejki kupujących po tej cenie. Tak natomiast księgowo wygląda wycena spółki, a więc nasz udział w niej = 100 tys. zł. Nie napisałem, że spółka ma kapitał 200 tys., tylko że tyle wynosi jej wartość i to się zgadza.

  4. Joanna 17 stycznia 2020 w 11:02 - Odpowiedz

    Witaj Piotrze, bardzo dziękuję za możliwość przeczytania Twojego artykułu. To jest tradycyjny sposób zostania miliarderem. Kopiowany po Amerykanach. Od roku 2016 roku jest możliwy także wybitnie innowacyjny polski sposób skalowania Unicornów wykorzystujący LEGALNIE DWA najbardziej innowacyjne światowe ecosystemy. Oba poza Polską. Jeden wirtualny. A drugi realny- nasza firma została zaproszona do promowania polskiego autorskiego projektu na platformie Dubai EXPO 2020. Na której zaistnieliśmy już – starannie zweryfikowani. I świadomie budujemy pierwszego polskiego Unicorna- na międzynarodową skalę od razu. W kompletnie nietradycyjny sposób. Na 75-lecie ONZ oraz 50-lecie istnienia Internetu, obie te rocznice przypadają na rok 2020. Zaczynamy publikować na zaproszenie naukowego periodyku o walorach nie tylko naukowych. Po polsku i po angielsku- żeby było narzędzie marketingowe przyzwoitej jakości. Wspieramy przedsiębiorczość. Oraz innowacyjność. Bo Polacy naprawdę nie mają się czego wstydzić. Życzę Obfitości.

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2020 w 22:46 - Odpowiedz

      Witaj Joanno, doceniłbym, gdybyś stawiając tezę, że są inne sposoby skalowania unicornów, podzieliła się tymi sposobami w większym stopniu, niźli swoimi poczynaniami 🙂 tak abyśmy mogli z tego wynieść jakąś naukę.

  5. Bartosz 16 stycznia 2020 w 23:28 - Odpowiedz

    Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Zawsze myślałem, że oddawanie udziałów/akcji jest dobrym pomysłem, ale tylko do progu 51%, tak żeby nie stracić głosu większościowego. A okazuje się, że przy dobrej kalkulacji może to być świetny pomysł, bo zwielokrotni to kapitał i da możliwość rozwoju i/lub postawienia nowej firmy.

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2020 w 22:48 - Odpowiedz

      Wciąż paradygmat 51% ma sens i taki np. Elon stara się obecnie zachowywać władzę w prowadzonych firmach; ale z drugiej strony, czy byłby dziś tu gdzie jest, gdyby na początku zgrywał twardziela i nie wpuszczał większych od siebie inwestorów? Nigdy się nie dowiemy, stawiam jednak tezę, że młodego Elona tamci inwestorzy by zignorowali; nie byłby interesującą inwestycją, gdyby nie mogli wygrać. Wreszcie stając się maluszkiem we własnej firmie stworzył wówczas pole by wokół niego zabłysnęli inni menedżerowie. Nauczył się wiele więcej, firma rozwinęła się szybciej, przyciągając więcej talentów.

  6. Przemek 16 stycznia 2020 w 22:30 - Odpowiedz

    Piotrze,
    mało jest materiałów na takim poziomie. Tak jak napisałeś “Jednocześnie jednak zwykli przedsiębiorcy nigdy tego nie robią.” Temat bardzo ważny do przetrawienia i symulacji.
    Można by napisać więcej o spółce spzoo sp.komandytowej i sp.komandytowej sp.akcyjnej lub samej spółce akcyjnej. Czy też system przedpłat czy pożyczek. Kwestie crowdfundingu… Temat dotyczący finansowania biznesów jest szeroki i bardzo ciekawy jednocześnie zwykli przedsiębiorcy sobie tym głowy nie zaprzątają 😉

  7. Dominik 16 stycznia 2020 w 21:03 - Odpowiedz

    Piotrze dziękuję za te informacje . Zastanawiam się jak ten sposób (inwestorzy) ma się do usług . Jak w dużej firmie budowlanej świadczącej usługi za granicą miało by to pomóc w rozwoju spółki . Może będziesz miał chęć i okazję by rozwinąć taki wątek .

    Pozdrawiam i życzę wielkich sukcesów w 2020 roku.

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2020 w 22:50 - Odpowiedz

      Nie wiem. Nie każda firma jest stworzona do pozyskiwania inwestorów. Raczej jest tak, że firmę czy dany biznes z góry trzeba zaprojektować pod to, aby była wehikułem inwestycyjnym. Może to być spin-off z Waszej obecnej być może nieinwestowalnej działalności.

  8. Alhar 16 stycznia 2020 w 17:37 - Odpowiedz

    Dla mnie zdanie kluczowe z dzisiejszej lekcji to:
    “Udziały bowiem stają się cokolwiek warte dopiero, gdy jest na nie rynek, a rynku nie ma, gdy to tylko my posiadamy te udziały. “!!!

    • Piotr Michalak 17 stycznia 2020 w 22:50 - Odpowiedz

      Dziękuję i bardzo się cieszę. Najwięcej satysfakcji daje mi w życiu otwieranie sobie i innym oczu na nowe paradygmaty.

Zostaw komentarz